Fani Adele bardzo długo czekali na jej wielki powrót. Artystka od trzech lat nie udzielała się publicznie, skupiając się na jej życiu prywatnym, które uległo całkowitej przemianie. Gwiazda rozwiodła się z Simonem Koneckim, zakosztowała z imprezowym życiu Los Angeles i schudła 40 kilogramów. Dziś Adele w niczym nie przypomina tej wokalistki, która w 2017 roku odbierała nagrodę Grammy.
Gdy więc ogłoszono, że Adele została prowadzącą kolejnego odcinka Saturday Night Live, w sieci zawrzało. Wszyscy z tęsknotą czekali na powrót gwiazdy na scenę i mieli nadzieję, że poza humorem - którego nigdy jej nie brakowało - Adele zaprezentuje też nową muzykę. Wielbiciele jej talenty od dawna czekają na jakiekolwiek wiadomości na temat jej nowej płyty, zwłaszcza, że przemiana Adele wskazuje na to, że jej nowy krążek w niczym może nie przypominać tych poprzednich.
Adele nie ma czasu na muzykę?
Co pokazała Adele w Saturday Night Live? Gwiazda chociażby mistrzowsko zażartowała ze swojej nowej figury:
Wiem, że wyglądam naprawdę inaczej, odkąd mnie ostatnio widzieliście, ale tak naprawdę, ze względu na wszystkie ograniczenia covidowe i zakazy podróżowania, musiałam podróżować z lekką walizką i mogłam zabrać tylko połowę siebie, i to jest połowa, którą wybrałam.
- powiedziała.
Adele wyjaśniła też fanom wprost, dlaczego została gospodarzem, a nie muzycznym gościem show. Wszystko dlatego, że... nie ma żadnego nowego materiału do zaśpiewania!
Wiem, że dużo się dyskutuje o tym, dlaczego jestem tylko gospodarzem, w stylu: „Dlaczego ona nie jest gościem muzycznym” i tym podobne. Jest kilka powodów - mój album nie jest skończony, a ja też boję się zrobić jedno i drugie. Wolałbym po prostu zakładać peruki - tak przy okazji, to wszystko moje - wypić kieliszek wina lub sześć i zobaczyć, co się stanie.
- powiedziała szczerze.
Nie oznacza to jednak, że w Saturday Night Live Adele wcale nie śpiewała. "Na pocieszenie" gwiazda wystąpiła w skeczu inspirowanym programem Kawaler do wzięcia, w który wmieszała swoje największe hity.