Czy potrzebowaliśmy nowego “Znachora”? Rozmawiamy z Marią Kowalską i Ignacym Lissem

i

Autor: Netflix

WYWIAD

Czy potrzebowaliśmy nowego “Znachora”? Rozmawiamy z Marią Kowalską i Ignacym Lissem

2023-09-27 13:09

Nowy “Znachor” ujrzał wreszcie światło dzienne. Tym razem w role Marysi Wilczurówny i hrabiego Leszka Czyńskiego wcielili się Maria Kowalska i Ignacy Liss, którzy opowiedzieli nam co nieco o pracy nad filmem i ich spojrzeniu na historię, która przed laty rozkochała w sobie Polaków. Zastanowiliśmy się też nad kwestią tego, czy w ogóle potrzebowaliśmy nowej adaptacji powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.

“Znachor” to bez dwóch zdań jeden z najbardziej kultowych i osławionych polskich filmów (mam tu na myśli wersję z lat 80. w reżyserii Jerzego Hoffmana), zatem zmierzenie się z kolejną adaptacją opowieści, którą miłują rzesze Polaków, musiało wiązać się z nie lada stresem, zwłaszcza, że dla Marii Kowalskiej, która kreuje tu postać Marysi Wilczurówny (wcześniej granej przez Annę Dymną), była to pierwsza główna rola. Takie przedsięwzięcie można wręcz porównać do przysłowiowego skoku na główkę, ale Marysia zapewniła, że ani trochę nie obawiała się o swój los.

Basen był głęboki, więc nie było raczej opcji na jakieś uszkodzenia. Mówię metaforycznie o po prostu świetnym scenariuszu, reżyserze i obsadzie. Także miałam takie poczucie, że skaczę na głęboką wodę, ale że zaplecze jest tak wspaniałe, że czułam się bezpiecznie w tym procesie – przyznała w naszej rozmowie.

A co na to Ignacy Liss, któremu przyszło zagrać hrabię Leszka Czyńskiego, przez co z pewnością porównywany będzie z Tomaszem Stockingerem? Aktor stwierdził, że bardziej niż skokiem na główkę, określiłby to mianem “ekscytującego skoku na bombę do głębokiego basenu”.

Ja nawet nie czułem, że skaczę, bo kiedy dowiedziałem się, że dostałem rolę w filmie “Znachor,” to rzeczywiście miałem taką myśl: “o kurczę, będę się mierzył z inną adaptacją tej książki, która jest bardzo znana” i to szybko gdzieś się rozmyło, kiedy przeczytałem scenariusz i posłuchałem reżysera, który ma wizję. (Zrozumiałem – przyp. red.), że to jest zupełnie inny pomysł. To jest oczywiście adaptacja dalej tej samej historii, ale film jest zupełnie inny. I nie do końca my się mierzymy, moim zdaniem, z tym, że adaptacja Hoffmana jest znana – wyjaśnił.

W kwestii wspomnianych porównań, Ignacy zakłada, że takowe z pewnością się pojawią, bo w przypadku popularnych historii jest to zwyczajne nieuniknione. Podkreślił przy tym, że ich adaptacja jest o wiele bardziej współczesna i także współcześnie przez nich zagrana.

CZYTAJ TAKŻE: Czym nowy “Znachor” różni się od poprzedników? Rozmawiamy z Leszkiem Lichotą i Anną Szymańczyk

“Znachor” Netfliksa to bardziej współczesna wersja, w której bohaterowie zyskują wielowymiarowości

Maria Kowalska zwróciła szczególną uwagę na konstrukcję bohaterów, którzy prowadzeni są nieco inaczej, niż dotychczas. Szczególnie widać to po jej Marysi, która zyskała charakteru, ale wciąż pozostała tą eteryczną romantyczką, którą znamy i kochamy.

Ja myślę, że ta moja bohaterka jest tak nakreślona, że faktycznie ma jakąś taką niesamowitą sprawczość w sobie. I to, co mi się najbardziej spodobało od początku to to, że ona z jednej strony właśnie jest sprawcza i silna, ale to nie odbiera jej delikatności, jakiejś eteryczności. Myślę, że w ogóle wszystkie te postacie tutaj są takie, że one są wielowymiarowe i ciężko je zaklasyfikować, albo konkretnie scharakteryzować – wyjaśniła odtwórczyni roli Marysi Wilczurówny.

“Znachor” wpisuje się tym samym we współczesną narrację, zachowując przy tym odpowiedni balans – główna postać kobieca potrafi stać się silna i niezależna, pozostając przy tym po prostu ludzka (gdyby tylko wszyscy filmowcy potrafili to zrozumieć…).

Wydaje mi się, że to jest niesamowita prawda tej historii i prawda tych postaci, którą uchwyciliśmy. Czyli – to, że bohaterka jest odważna i idzie swoją ścieżką, że widzimy ją na wozie, kiedy pakuje cały swój dobytek i wyrusza w świat to, wcale nie przeczy temu, że nagle siedzi w swoim małym pokoiku, patrzy na zdjęcie rodziców i myśli sobie: “Boże, jestem absolutnie sama” – podsumowała Maria.

Dlaczego potrzebowaliśmy nowego “Znachora”? – Maria Kowalska i Ignacy Liss o adaptacji Netfliksa

To pytanie z pewnością zadawało sobie wielu Polaków. Ignacy Liss nie uważa, że słowo “potrzebowaliśmy” jest tu wyjątkowo trafne, ale jego zdaniem ta historia zwyczajnie zasługuje na to, by opowiedzieć ją raz jeszcze, tym razem w nieco innym wydaniu.

Nie powiedziałbym, że potrzebujemy i że to nowy – po prostu inny. (…) Jest to uniwersalna historia z pięknymi puentami, która moim zdaniem po prostu zasługuje na to, by robić adaptacje, by to docierało do jak największej liczby (odbiorców – przy. red.).

Marysia podkreśliła w tym miejscu, że wiele możliwości daje też Netflix – w końcu jest platformą, dzięki której nasz polski “Znachor” może pójść w świat i rozkochać w sobie mieszkańców innych krajów. A to by mu się przydało, bo nie tylko jest bardzo dobrym filmem, co też okazją, by “sprzedać” tę piękną opowieść nowemu pokoleniu widzów, którzy – jak zauważył Ignacy – nie znają jej wcale tak dobrze, jak mogłoby się wydawać.

Jesteśmy z Marią przedstawicielami tego pokolenia, gdzie ta książka Dołęgi-Mostowicza, czy adaptacje, już nie są tak znane. Myślę, że jeszcze pokolenie do tyłu rzeczywiście pamięta film “Znachor”, który powstał w latach 80., a w moim środowisku znam wiele osób, które nie kojarzą tej historii.

Zdaniem Marysi kluczem jest tu uniwersalność historii znachora. Jej piękno i prostota.

Myślę, że potrzebujemy takich historii, takich prawdziwych, prostych, uniwersalnych. Świat czasami tak pędzi, że łatwo się zagubić, a to jest taka historia, która mam wrażenie, że nas sprowadza, że daje jakieś światło, tak nas trochę uziemia, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Daje nam taki powrót do korzeni i poczucie, że dobrze jest czasem się zatrzymać i spojrzeć na siebie z jakąś refleksją – stwierdziła.

Opowieść, w której każdy z nas ujrzy cząstkę siebie – Ignacy Liss i Maria Kowalska o fenomenie “Znachora”

i

Autor: Bartosz Mrozowski/ Netflix Opowieść, w której każdy z nas ujrzy cząstkę siebie – Ignacy Liss i Maria Kowalska o fenomenie “Znachora”

Opowieść, w której każdy z nas ujrzy cząstkę siebie – Ignacy Liss i Maria Kowalska o fenomenie “Znachora”

Zdaniem Ignacego i Marii, poza uniwersalnością i pięknem swej prostoty, “Znachor” urzeka nas bohaterami, którzy są tak autentyczni, że każdy odbiorca, niezależnie od wieku, ujrzy w nich swoje odbicie, a to już prosta droga do ludzkich serc.

Ta historia jest tak prosta, tak nasza i autentyczna. Każdy z nas jest w stanie się jakoś utożsamić z tym bohaterami. Jest wielu chłopaków takich jak hrabia Czyński, którzy są lekkoduchami, mają wszystko co chcą, a kiedy spotykają tę prawdziwą miłość, zmieniają się i dojrzewają. Myślę, że jest dużo wątków i historii w naszym filmie, w tej adaptacji i w ogóle w historii “Znachora”, z którymi ludzie po prostu mogą się utożsamić – skwitował odtwórca roli Leszka.

Całą rozmowę, w której z Marią i Ignacym dyskutujemy m.in. o różnych obliczach miłości i zmianach zawartych w netfliksowym “Znachorze”, znajdziecie w załączonym materiale wideo.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy “Znachor” to najlepszy “Znachor”. RECENZJA filmu Netfliksa

Quiz. Kultowa produkcja z czasów PRL. Jak dobrze pamiętasz film "Znachor"?

Pytanie 1 z 10
Co zabrał Rafał Wilczur lekarzowi Pawlickiemu?
Czy potrzebowaliśmy nowego ZNACHORA? Maria Kowalska i Ignacy Liss o wersji Netfliksa