Formuła programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" opiera się na duńskim formacie "Gift ved første blik". Udział w programie biorą osoby, które poszukują trwałego związku i decyzję dotyczącą wyboru drugiej połówki pozostawiają w rękach produkcji. Dobór kandydata lub kandydatki odbywa się na podstawie przekazania szczegółowych informacji dotyczących potencjalnego partnera, a przyszli małżonkowie poznają się dopiero na ślubnym kobiercu. Po ceremonii ślubnej i weselu pary rozpoczynają wspólne życie. Po upływie miesiąca decydują, czy chcą pozostać w małżeństwie, czy też się rozstać. Show, choć na początku budziło niemałe kontrowersje, szybko zyskała liczne grono fanów, którzy z napięciem śledzą losy bohaterów programu. Do tej pory stacja TVN wyemitowała dziesięć edycji, a kilka tak dobranych małżeństw przetrwało do dziś.
Była uczestniczka zdradza, kto dobiera pary w "Ślubie od pierwszego wejrzenia"
Jednym z pytań, które nurtuje widzów niemalże od początku emisji programu, jest to, kto zajmuje się doborem uczestników w pary. Oficjalnie odpowiedzialny za to jest zespół ekspertów, w skład którego wchodzą psycholodzy i specjaliści ds. relacji międzyludzkich. Fani formatu podejrzewają jednak, że w tym procesie może maczać palce także produkcja, która przede wszystkim chce zapewnić widzom emocjonujące widowisko. Głos w tej sprawie zabrała także uczestniczka ostatniej edycji show - Joanna Piłat. Bohaterka "Ślubu od pierwszego wejrzenia" w podcaście ostatnio "Brodacz Pyta" została zapytana przez Andrzeja Baranowskiego, jakie jest jej zdanie w tym temacie.
Wydaje mi się - to jest moje osobiste zdanie - że uczestników wybiera produkcja. Nie sądzę, żeby ekspertki miały aż tyle do powiedzenia, żeby łączyły ludzi. Myślę, że produkcja może podawać kilkanaście osób ekspertkom i one powinny zrobić połączenia. Nie wiem, jak to jest do końca. […] Czy zawsze jest to nastawione na to, że te osoby do siebie pasują? Czy szukamy mocnych charakterów, które mogą się pospinać ze sobą? Ciężko mi powiedzieć - odpowiedziała Joanna Piłat.
Jak myślicie, czy w słowach Joanny i domysłach internautów jest ziarno prawdy?