Władca Pierścieni – to Russell Crowe mógł być naszym Aragornem
Wiemy, że Anakina Skywalkera mógł zagrać Leo Dicaprio, Jacka Dawsona w “Titanicu” Matthew McConaughey, a Iron Mana Tom Cruise. Mimo to wielu fanów wciąż doznaje szoku na wieść, że do ról ich ulubieńców rozważano zgoła innych aktorów niż ci, z którymi obecnie rzeczone role kojarzą. Bo któż inny mógłby zagrać wspaniałego Aragorna we “Władcy Pierścieni”? Cóż… na przykład taki Russell Crowe.
W wywiadzie dla brytyjskiego GQ Crowe wyznał, że w istocie zaproponowano mu rzeczoną rolę. Śmiał się, że po “Gladiatorze” chciano go angażować we wszystkie duże projekty, ale choć za “Władcę Pierścieni” mógł zgarnąć okrągłe 100 mln dolarów, grzecznie odmówił. Dlaczego? Doszedł bowiem do wniosku, reżyser Peter Jackson nie byłby szczególnie zadowolony z takiego obrotu spraw.
Odniosłem wrażenie, że była to decyzja studia, nie reżysera. Rozmawiałem przez telefon z Peterem Jacksonem i nie brzmiał on jak ktoś, komu zależy, by zainteresować mnie tym projektem. Czułem, że ma już na oku kogoś innego i gdybym powiedział “tak”, stanąłbym mu na drodze.
Aktor przyznał, że nie żałuje odrzucenia roli i w sumie trudno mu się dziwić – jego kariera rozwinęła się i bez występu we “Władcy Pierścieni”.