We Live In Time: Florence Pugh i Andrew Garfield w poruszającym komedio-dramacie
“We Live In Time” zapowiadany jest jako zabawna i głęboko poruszająca historia miłosna Almut (Pugh) i Tobiasa (Garfield), którzy poznają się, gdy ta przejeżdża po nim samochodem. Następnie my jako widzowie śledzimy kolejne etapy ich relacji i patrzymy, jak ich wspólne życie trzęsie się w posadach, gdy zdrowie kobiety zaczyna szwankować.
Stworzyliśmy prawdziwą opowieść o prawdziwych ludziach. – skwitowała Florence Pugh w rozmowie z Entertainent Tonight.
Pierwszy zwiastun, który trafił wczoraj do sieci, może i zdradza trochę za dużo z fabuły, ale stanowi obietnicę, że paczka chusteczek w trakcie seansu to absolutna konieczność.
SPRAWDŹ TEŻ: Najlepsze wyciskacze łez w dziejach. Te filmy pokonają nawet największych twardzieli
We Live In Time: premiera. Kiedy film trafi do kin?
Powstanie filmu zawdzięczamy należącemu do Benedicta Cumberbatcha StudioCanal, a za amerykańską dystrybucję odpowiada studio A24, co dobrze wróży jakości filmu. Za kamerą stanął twórca cenionego melodramatu “Brooklyn”, zaś scenariusz wyszedł spod ręki Nicka Payne’a, który z kolei ma w dorobku “Ostatni list od kochanka” – też melodramat, nie aż tak ceniony, ale wciąż przyzwoity. “We Live in Time” zadebiutuje podczas tegorocznego festiwalu w Toronto (5-15 sierpnia), a do amerykańskich kin trafi na początku października. Na obecną chwilę nie wiemy, czy zaszczyci też polskie ekrany, ale zważywszy na rozgłos, jakim się cieszy, jest to wielce prawdopodobne.