Spis treści
- Syn Marka "Krzykacza" mówi, ile dzisiaj zarabia
- Janusz Pawłowski o klientach i zleceniach. Wiele zawdzięcza ojcu
Syn Marka "Krzykacza" mówi, ile dzisiaj zarabia
Na kanale YouTube "Do Roboty" został opublikowany bardzo ciekawy materiał, w którym możemy podejrzeć, jak wygląda dzisiaj praca przy zbieraniu i sprzedaży złomu. Głównym bohaterem tego odcinka jest Janusz Pawłowski, czyli syn popularnego Marka "Krzykacza". Mężczyzna przejął biznes po ojcu i dzielnie go rozwija, co zresztą pokazał na filmie. W pewnym momencie pojawił się jednak temat pieniędzy. W końcu wielu widzów jest ciekawych, jak wyglądają zarobki złomiarza w 2024 roku. Okazuje się, że nie są wcale takie złe, bo złomiarz może zarobić nawet 2500 zł dniówki. Janusz dodaje jednak, żeby wziąć pod uwagę koszty działalności i opłacenie pracowników. W końcu ma ich pod sobą często trzech, a nawet czterech jednego dnia.
Dzisiaj chłopakom daje po 300, bo się narobili, więc to jest 900, plus paliwo 200, to zostaje z 1300 dzisiaj dla mnie." - powiedział Janusz
Mężczyzna odniósł się również do komentarzy, w których często się pojawia, że zarabia bardzo dużo. Wspomniał, że takie zarobki to nie jest codzienność i trzeba włożyć naprawdę wiele pracy, by tyle zarobić. Do tego dochodzą gorsze dni, nieregularne pensje, ale w skali roku, gdy się wszystko podsumuje, to można powiedzieć, że zarabia średnią krajową.
To się tak wydaje, bo ludzie czasem patrzą, jak ja nagrywam te filmiki i mówią "ile on zarabia, ile on zarabia!", ale nie widzą, na przykład, że ludziom trzeba zapłacić, paliwo trzeba zapłacić, że jutro będzie gorszy dzień i będę musiał dołożyć do interesu. Wiesz, to jest różnie. Jak nie zarobisz, nie wyjeździsz, to nie będziesz miał pieniędzy. [...] No ale zawsze ta średnia krajowa zostaje. Narobić się trzeba. Ale w skali roku to średnia krajowa." - wyjaśnił
Janusz Pawłowski o klientach i zleceniach. Wiele zawdzięcza ojcu
Praca przy zbieraniu złomu potrafi być opłacalna, więc nie dziwi fakt, że powstaje mnóstwo firm, które się w tym specjalizują. Niestety przez to konkurencja jest ogromna, co negatywnie wpływa na ogólne zlecenia i później na nieregularne wypłaty. Janusz zapytany o to, jak sobie radzi w tym biznesie, odpowiedział, że prawie wszystko zawdzięcza swojemu ojcu. To on przez lata budował bazę klientów, swoje nazwisko w branży i zaufanie, co przekłada się teraz na zlecenia i jest pomocne przy prowadzeniu firmy. Wspomniał również, że czasem pojawi się kilka zamówień od fanów, którzy do niego piszą w mediach społecznościowych, ale i tak najwięcej klientów ma dzięki tacie.
Dzięki tacie i dzięki YouTube'owi. Ludzie też piszą na Instagramie do mnie, na Facebooku, że mają złom. No ale dzięki tacie, to jest 80% sukcesu. Nie oszukujmy się. Gdyby nie tata, to na pewno bym tak nie działał w tej branży. Ciężko się przebić." - wspomniał mężczyzna
Poniżej możecie zapoznać się z całym wspomnianym materiałem wideo, który pokazuje prace przy zbieraniu i sprzedaży złomu od kuchni.