Sylvester Stallone wizerunkowo ma pod górkę. Serialowy "Generał" znalazł się w samym środku afery, co może negatywnie wpłynąć na powstawanie drugiego sezonu "Tulsa King". Przypomnijmy, że w Atlancie trwają aktualnie zdjęcia do kontynuacji. W sieci pojawiły się jednak niepokojące screenshoty, które zdaje się negatywnie wpłynęły na reputację Sly'a. I chociaż oskarżenia są poważne, to jeden z reżyserów zaprzecza podanym w interencie informacjom.
Sylvester Stallone obrażał statystów?
Ekipa castingowa, a dokładniej firma Rose Locke Casting, była odpowiedzialna za werbowanie statystów do serialu "Tulsa King". Osoby zatrudnione przy produkcji dzieliły się jednak swoimi wrażeniami z planu w mediach społecznościowych na prywatnej grupie. Teraz część z tych postów ujrzało światło dzienne, głównie dzięki niezwiązanej z tym serialem scenarzystce Julii Benson. Wynika z nich, że warunki na planie były koszmarne, a Stallone wspólnie z anonimowym reżyserem mieli obrażać statystów, naśmiewając się jednocześnie z ich wyglądu. Mówi się nawet, że aktor chciał współpracować tylko z "ładnymi i młodymi dziewczynami".
Craig Zisk, czyli reżyser i producent wykonawczy "Tulsa King", w rozmowie z TMZ zapewnia, że to nie jest prawda i żadne wyzwiska w kierunku statystów nie miały miejsca. Co więcej, Sylvester Stallone na planie często pojawia się ze swoją żoną, więc zarzuty o chęć współpracowania i pokazywania się tylko z "pięknymi dziewczynami" są zupełnie nie na miejscu. Reżyser przyznaje za to, że miał problem z szefową wspomnianej ekipy castingowej, która nie stosowała się do wytycznych i angażowała do projektu o wiele starsze osoby.
Jak zakończy się cała sprawa? Dowiemy się zapewne w najbliższej przyszłości. Dodajmy, że inni statyści obecni na planie zgadzają się ze słowami Ziska i podkreślają, że nie zaobserwowali żadnych niewłaściwych zachowań.
