Dobry lekarz to niekoniecznie dobry człowiek. I odwrotnie. Tak w skrócie mogłabym opisać sedno “Sortowni”, ale byłoby to, wprawdzie trafne, ale zbyt powierzchowne stwierdzenie. Andrzej Chyra kreuje nam tu postać lekarza jednego z warszawskich SOR-ów, dla którego granica pomiędzy wybawicielem a katem, tudzież bohaterstwem a samosądem, nie tyle się zaciera, co w zasadzie nie istnieje. Kompleks Boga połączony z osobistą tragedią dają ciekawą, acz nieco przerażającą mieszankę.
Jacek Woliński, rzeczony lekarz, przedkłada bowiem potrzebę wymierzania sprawiedliwości nad lekarską, czy w zasadzie jakąkolwiek, etykę. Gdy na SOR trafia młody, skrajnie uprzywilejowany chłopak, który ani trochę nie przejmuje się faktem, iż jego lekkomyślność właśnie kosztowała kogoś życie, bo w końcu i tak się z tego wywinie, doktor Woliński wkracza do akcji i niczym anioł śmierci, Dexter Morgan czy marvelowy Punisher, bierze sprawy w swoje ręce. Czy kibicujemy mu w jego poczynaniach? Absolutnie nie. Czy jednak całkowicie je potępiamy?
Twórcy “Sortowni” stawiają przed nami niewygodne pytania, na które w gruncie rzeczy nie chcemy odpowiadać. A chyba powinniśmy. Pokazują, że w tym zepsutym, pełnym niesprawiedliwości i nierówności świecie nie ma miejsca na jasne podziały na bohaterów i złoczyńców. Ta niemal filozoficzna rozprawa nad naturą dobra i zła, oraz kreacja głównego bohatera, są definitywnie największymi zaletami serialu. Ma ich on jeszcze kilka, ale wad też nie brakuje.
“Sortownia” – recenzja nowego serialu Canal Plus i Polsat Box Go
“Sortownia” jest z założenia thrillerem psychologicznym i twórcy wzięli to sobie mocno do serca. Klimat jest posępny i przytłaczający, chwilami wręcz za bardzo. Nadmiar dramaturgii i przesadzonych zabiegów operatorskich sprawia, że produkcja łapie chwilami zadyszkę i wypada nieco męcząco. Na pochwałę zasługują jednak dobre zdjęcia oraz ciekawa – i realistyczna – scenografia. Wnętrza SOR-u bardziej niż Leśną Górę przypominają porodówkę z “Będzie bolało”, choć do tej brytyjskiej perełki sporo tu jeszcze brakuje (widziałam tylko cztery odcinki, więc to, i wiele innych rzeczy, może się jeszcze zmienić). Czuć tu zbyt duży deficyt brawury i czarnego humoru, by móc postawić znak równości ze wspomnianym zeszłorocznym hitem, i choć kreacja głównego bohatera należy do nader intrygujących, całość koniec końców wydaje się trochę… bezpieczna. Nie oznacza to jednak, że jest kiepsko. Wręcz przeciwnie, jest nieźle. Ale, na ten moment, tylko nieźle.
“Sortownia” nie jest serialem medycznym sensu stricto, a akcja rozgrywa się również poza murami szpitala. Śledzimy tu też losy Nicole – striptizerki, która usiłuje związać koniec z końcem w tym smutnym jak sami-wiecie-co mieście i tu znów otrzymujemy mocno pesymistyczny, choć wcale nie przesadzony, obraz życia we współczesnej Polsce. Przez ekran przewija się też niejaka Justyna – nastolatka, której postać stanowi dla mnie największą zagadkę. Relacja łącząca ją z doktorem Wolińskim jest bowiem kluczowa dla fabuły, ale tego dowiadujemy się dopiero z czasem. Wpierw twórcy usiłują bawić się z nami w zgadywanki, nieudolnie budując suspens. Chcą by postać tajemniczej dziewczyny nas zaintrygowała, ale kompletnie nie potrafią nam jej “sprzedać”. W efekcie widz zamiast głowić się nad jej rolą w tej opowieści, siedzi przed ekranem i zastanawia się, po co właściwie przygląda się jej wybrykom i czemu miałyby one go w ogóle obchodzić.
Tak czy inaczej, po czterech odcinkach “Sortownię” oceniam dość przyzwoicie i widzę potencjał na znacznie wyższą ocenę. To nastrojowy i porządnie zrealizowany polski serial, z ciekawym zamysłem fabularnym i świetną rolą Andrzeja Chyry. Czuję się zaintrygowana i obym tego nie żałowała.