Anne Hathaway, Peter Dinklage, Marisa Tomei i… Joanna Kulig. Tak w skrócie można opisać obsadę komedii romantycznej od twórczyni “Planu Maggie”. “She Came to Me” zapowiada się jako nieco specyficzny reprezentant swojego gatunku, wymykający się sztywnym ramom i utartym schematom, ale czy rzeczywiście spełni pokładane w nim nadzieje?
Polecany artykuł:
“She Came to Me” – Joanna Kulig u boku hollywoodzkich gwiazd. O czym opowiada film?
Głównym bohaterem tego romkomu jest kompozytor operowy, który cierpi na blokadę twórczą, a tak się akurat składa, że poważnie goni go deadline. Pomóc nie jest mu w stanie nawet żona – terapeutka przechodząca obecnie własny kryzys, zaś pomaga… nieco dziwaczna i średnio rozgarnięta przygoda na jedną noc.
Rebecca Miller, dla której jest to siódme dzieło reżyserskie, przyznała, że w perypetie głównego bohatera przelała sporo z własnych doświadczeń – niegdyś boleśnie się bowiem przekonała, jakim utrapieniem potrafi być twórcza niemoc.
Blokada to olbrzymi strach, niemal taki jak śmierć, dla ludzi, którzy zarabiają na życie swoją wyobraźnią. Sama zmagałam się z całkowitą blokadą przez około rok, a towarzyszące temu uczucie porównałabym do klaustrofobii lub pewnego rodzaju paniki egzystencjalnej – wyznała reżyserka w rozmowie z Entertainment Weekly.
Na obecną chwilę nie wiemy, jaką (i jak dużą) rolę odegrała w filmie Joanna Kulig, choć należy raczej zakładać, że jest to niewielki występ. Tak czy inaczej trafiła nawet do zwiastuna, w którym widzimy ją w jednym ujęciu.
“She Came to Me” – premiera już tej jesieni, ale nie w Polsce
Tym, którzy czekają na “She Came to Me”, radzimy uzbroić się w cierpliwość. Film wejdzie bowiem do kin 29 września br., ale tylko w Stanach. O polskiej premierze na ten moment nic nie wiadomo, ale zapewne wkrótce się to zmieni – w końcu mówimy tu o hollywoodzkim romkomie z udziałem naszej rodzimej gwiazdy.