Mike Tyson nie gryzie się w język. Wielokrotnie pokazywał, że potrafi nie tylko rozłożyć przeciwnika na łopatki, ale także powiedzieć prawdę między oczy. Umówmy się, dzisiaj na spokojnie może sobie na to pozwolić. Ostatnio głośno zrobiło się o nowym serialu, który zadebiutuje w Polsce już 8 września na Disney+. "Mike", bo tak nazywa się produkcja, została oparta na barwnym życiu Tysona. Bokser ma seans już za sobą i wygląda na to, że serial nie przypadł mu do gustu, więc w mocnych słowach postanowił zrecenzować nową produkcję.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Policzkowanie na ekranie. TOP10 najlepszych filmów o boksie
Mike Tyson niezadowolony serialem od Hulu
Legendarny pięściarz zarzuca twórcom serialu mijanie się z prawdą, przeinaczanie faktów, a nawet miał nie wyrazić zgody na użycie jego wizerunku w projekcie od Hulu. W mediach społecznościowych napisał, żeby widzowie nie oglądali tej produkcji i całkowicie się od niej odcina. Dodał nawet, że dla twórców jest "zwykłym czarnuchem, którego mogą sprzedać na aukcji".
"Nie dajcie się nabrać Hulu. Nie wspieram ich historii o moim życiu. Nie mamy 1822 roku, tylko 2022 rok. Ukradli historię mojego życia i mi nie zapłacili. Dla producentów z Hulu jestem tylko czarnuchem, którego mogą sprzedać na aukcji!" - wspomina Tyson
Twórcy serialu odpowiadają Tysonowi
Producentka, Karen Gist, podtrzymuje swoje słowa, które wypowiedziała kilka dni wcześniej. Showrunnerka wspomniała, że ekranizacja życia Mike'a Tysona z góry była tworzona jako nieautoryzowana biografia. Taki zabieg miał na celu pokazać bezstronną historię i zmusić widzów do własnej interpretacji bez narzucania jakiegokolwiek zdania. Podobnie było z serialem "Pam & Tommy", który również nie był tworzony z Pamelą Anderson i Tommym Lee. Czy sprawa między Hulu i Tysonem skończy się w sądzie? Trudno powiedzieć. Będziemy musieli poczekać na rozwój sytuacji. "Mike" trafi do Disney+ już 8 września 2022 r.