Ma 37 lat i kilkadziesiąt ról na swoim koncie. Z pewnością mógłby być ich więcej, ale Tomasz Schuchardt od początku swojej aktorskiej kariery selektywnie traktował pojawiające się propozycje. Dziś śmiało możemy stwierdzić, że takie podejście nie tylko mu nie zaszkodziło, ale zbudowało mu trwałą markę aktora o dużych ambicjach i równie dużym talencie. Jak każdy artysta, miał lepsze i gorsze momenty w swojej działalności artystycznej, ale zamiast rozpamiętywać błędy, dalej robił swoje.
„Robić swoje” - to zdaje się być zawodową dewizą Schuchardta. Nie zwraca uwagi na publikacje o sobie, rzadko pojawia się na czerwonym dywanie i ściankach, nie zobaczymy go też w popularnych programach typu talent show. Bardzo ceni sobie prywatność i niewiele mówi o rodzinie. To prawdziwy ewenement w dzisiejszym świecie. Doskonale wiedzą o tym reżyserzy i producenci, bo Tomasz Schuchardt od lat nie zwalnia tempa i wciąż zaskakuje wspaniałymi rolami. Przypominamy początki jego kariery oraz najważniejsze kreacje w jego dorobku.
Najpierw teatr
W 2009 roku Tomasz Schuchardt ukończył studia na PWST w Krakowie i zadebiutował na scenie Teatru im. Stefana Jaracza w spektaklu "Bramy raju". W 2014 r. dołączył do zespołu Teatru Ateneum im. Stefana Jaracza w Warszawie, w którym gra do dziś. Do jego niezapomnianych ról na tej scenie należy zaliczyć kreację Stanley'a w sztuce "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee Williamsa, w reżyserii Bogusława Lindy. Schuchardta można było zobaczyć także w "Trans-Atlantyk" na podstawie dzieła Witolda Gombrowicza, w sztuce "Łowca" według tekstu Dawn King, a także w spektaklu "Ława przysięgłych" na podstawie sztuki Ivana Klimy.
Aktor ma na swoim koncie także role w spektaklach Teatru Telewizji, a także w słuchowiskach Teatru Polskiego Radia.
Hip-hopowa podróż do sukcesu
Tomasz Schuchardt zdobył uznanie krytyków już na początku swojej kariery. W 2010 roku podczas 35. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odebrał nagrodę za główną rolę męską w filmie "Chrzest" Marcina Wrony. Jednak przełomowym krokiem, który okazał się dla niego przepustką do udziału w kolejnych znakomitych produkcji, był niewątpliwie udział w filmie "Jesteś bogiem". Aktor wcielił się tam w jednego z członów legendarnej grupy hip-hopowej Paktofonika, Wojciecha Alszera "Fokusa".
Obraz okazał się wielkim sukcesem. Podczas 37. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni odebrał nagrodę za główną rolę męską w filmieSchuchardt odebrał za tę kreację nagrodę w kategorii "Najlepsza drugoplanowa rola męska". Potem było już z górki: "W imię...", "Mur", "Miasto 44", "Demon", "Cicha noc" - w każdym z tych tytułów stworzył niezapomniane role, które widzowie pamiętają do dziś.
Od króla estrady do stróża prawa
Od początku swojej kariery Tomasz Schuchardt dba o to, by jego aktorskie kreacje były wyraziste i różnorodne. Trzeba przyznać, że wychodzi mu to naprawdę świetnie. Aktor w niebywałą łatwością lawiruje pomiędzy epokami, konwencjami i gatunkami filmowymi. Do historii przejdzie jego zachwycająca tytułowa rola w serialu "Bodo". Rewie, tańce i śpiewy aktor zrównoważył serią ról bohaterów wojennych i stróżów prawa. Ostatnimi kreacjami w głośnych serialowych produkcjach, jak np. "Wielka woda", "Morderczynie" czy "Krucjata" Schuchardt tylko potwierdził swój aktorski kunszt.
W niedalekiej przyszłości zobaczymy go m.in. w filmie "Dom dobry" Wojciecha Smarzowskiego, w serialu kryminalnym "Breslau", a także w miniserialu katastroficznym "Heweliusz". Premiery każdego z tytułów planowane są na 2025 r.