Program "Sanatorium miłości", w którym udział bierze 6 kobiet i 6 mężczyzn powyżej 60. roku życia od pierwszego sezonu podbił serca widzów. Show, które ma charakter telenoweli dokumentalnej, w którym seniorzy wyjeżdżają na turnus do tytułowego sanatorium, aby tam nie tylko miło spędzić czas, ale przede wszystkim szukać miłości, do dziś gromadzi przed telewizorami oddane grono fanów. Widzowie chętnie śledzą także dalsze losy bohaterów formatu. Jedną z par, która poznała się w "Sanatorium miłości" jest Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz.
O to najczęściej kłócą się Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości"
Gerard i Iwona poznali się w 2020 roku podczas 2. edycji prowadzonego przez Martę Manowską programu. Nie od razu połączyło ich płomienne uczucie, ale z czasem stali się sobie bardzo bliscy. Choć Iwonę i Gerarda dzieli 20 lat, to każdego dnia udowadniają, że miłość nie zna żadnych granic, także tych wiekowych. Para zaręczyła się w 2021 roku i po dwóch latach narzeczeństwa stanęli na ślubnym kobiercu. Uroczystość odbyła się w iście królewskim stylu, a na przyjęciu bawili się również znajomi z "Sanatorium miłości". Choć Gerard i Iwona tworzą udaną parę, jak to w związkach bywa, czasem pojawiają się drobne różnice zdań, które prowadzą do sprzeczek. O co najczęściej kłócą się najpopularniejsi uczestnicy hitowego programu TVP? Iwona Mazurkiewicz w jednym z wywiadów, którego udzieliła ostatni portalowi Shownews, uchyliła nieco rąbka tajemnicy. Okazuje się, że najczęstszym powodem kłótni seniorów są... prace ogrodowe, którym Iwona oddaje się z wielkim upodobaniem.
To jest chyba nasz główny powód kłótni. Zdarza się, że jest już ciemno, a ja usiłuję coś jeszcze grzebać w ziemi. Gerard czasami się z tego śmieje, a czasami irytuje i mówi: "Widzisz czy to jest roślina, czy chwast?". Gdy zdaje sobie sprawę z tego, że pracowałam tak długo, że czas kolacji już minął, to robi mi się głupio. [...] Czasami przekomarzamy się też na temat tego, gdzie powinniśmy się osiedlić na stałe. Jeden próbuje przekonać drugiego, że u niego będzie lepiej. Wtedy padają takie argumenty, jak np. "mój dom jest lepszy", "u mnie jest mniej sprzątania", "mój ma lepszą energię, bo to czy to w nim zostało zrobione". Nie jest łatwo żyć na dwa domy, ale dajemy radę. Powoli jednak zaczynamy myśleć, że przyjdzie taki moment, że trzeba by podjąć jakąś decyzję. Czuję, że skłaniamy się bardziej do mojego domu, a dom w Zabrzu będziemy odwiedzać, żeby go doglądać - wyjawiła Iwona.
Para przyznaje, że starają się wszelkie konflikty rozwiązywać na bieżąco, a w ich domu nie ma miejsca na tzw. "ciche dni".