Atakowanie filmów rozrywkowych to ostatnio dość popularny trend. Swoje żale wylali już między innymi Martin Scorsese i Francis Ford Coppola, a teraz swoje trzy grosze postanowił dorzucić Paul Verhoeven. Holenderski reżyser, który dał światu kultowy "Nagi instynkt", zaatakował przede wszystkim serię filmów o Jamesie Bondzie, nie oszczędzając też Marvela. Powód? Wstrzemięźliwość seksualna.
ZOBACZ TAKŻE: Zapomnijcie o "365 dni". Oto 5 naprawdę DOBRYCH filmów erotycznych
Reżyser "Nagiego instynktu" o braku seksu w kinie rozrywkowym
Paul Verhoeven udzielił ostatnio wywiadu dla The Sunday Times, w którym wyznał, że jego zdaniem współczesne kino mainstreamowe niepotrzebnie stroni od seksu, a epatuje bezmyślnymi wybuchami, czym działa na własną niekorzyść. Skrytykował przede wszystkim filmy o Bondzie twierdząc, że z czasem zatraciły swoją seksualność.
Chciałbym wrócić do czasów, kiedy wyskakujące w niebo samochody nie były na porządku dziennym. [...] W Bondzie zawsze był seks! Może nie pokazywali na ekranie gołych piersi, ani niczego innego, ale zawsze było tam trochę seksu - przyznał.
Filmowiec zaznaczył też, że choć "Casino Royale" (gdzie były sceny erotyczne) przypadło mu do gustu, to w "No Time to Die" nie znalazł już nic dla siebie.
Następnie Paul Verhoeven zahaczył też o Marvela, narzekając na nadmierną widowiskowość sprowadzającą się do kraks i wybuchów. Jego zdaniem filmy rozrywkowe sprowadzają się teraz wyłącznie do tego, nie prezentując przy tym żadnych wartości.
W tych filmach chodzi tylko o ciągłe kraksy i wysadzanie rzeczy w powietrze. Te produkcje bywają zabawne, ale narracja nie mówi nic o nas obecnie. Nie widzę innej myśli przewodniej w filmach Marvela czy Bondzie - dodał.