O “Procesie diabła” opowiadała, a raczej próbowała opowiedzieć, nam już trzecia “Obecność”, ale film okazał się katastrofalnym niewypałem, niewykorzystującym choćby w najmniejszym stopniu potencjału podejmowanego tematu. Teraz wyzwania podjął się Netflix stawiając jednak na mroczny dokument, nie popcornowy horror.
CZYTAJ TAKŻE: Najlepsze dokumenty o seryjnych mordercach. TOP5 produkcji wartych obejrzenia
“Proces diabła” – Arne Cheyenne Johnson dopuścił się morderstwa, ale zapewniał, że to nie on był sprawcą
Do mordu doszło 16 lutego 1981 roku w Brookfield w Connecticut i była to pierwsza tego typu zbrodnia w 193-letniej historii tego sennego miasteczka. 19-letni Arne Cheyenne Johnson miał wówczas zadźgać właściciela motelu, w którym zamieszkiwał. I choć przyznał, że to on trzymał nóż, zapewniał, iż sprawcą był… diabeł, który go opętał.
By zrozumieć linię obrony oskarżonego musimy cofnąć się o kilka miesięcy wstecz, kiedy to 11-letni brat jego dziewczyny, David Glatzel, przeżył prawdziwe piekło. Jego gehenna zaczęła się pewnej nocy, kiedy to zbudził się z krzykiem, twierdząc, że objawił mu się “człowiek z dużymi czarnymi oczami, szczupłą twarzą ze zwierzęcymi rysami i postrzępionymi zębami, spiczastymi uszami, rogami i kopytami”. Następnie z chłopcem zaczęły dziać się rzeczy dziwne i przerażona rodzina zwróciła się o pomoc do Warrenów (tych z “Obecności”). David został uwolniony od kryjącej się w nim demonicznej siły, ale nie w sposób, w jaki zakładano. Arne Cheyenne Johnson miał bowiem podczas egzorcyzmów wrzeszczeć na demona, by zostawił dzieciaka w spokoju i skupił się na nim. I tak ponoć właśnie zrobił.
“Proces diabła” – Netflix opowie nam o jedynym procesie, w którym linią obrony było opętanie
Dziewczyna Arne zapewniała podczas procesu, że na kilka tygodni przed dokonaniem zbrodni jej chłopak zaczął dziwnie się zachowywać. Zapewniał, że widział Bestię i stawał się agresywny, a później nic z tego nie pamiętał. Zaczęło się dokładnie tak, jak z moim bratem – zapewniała. W sprawę zaangażowali się też Warrenowie, którzy zeznawali na korzyść oskarżonego, ale jego sprawie nie pomogła odmowa pomocy ze strony kościoła. Prokurator podnosił, że morderstwo było następstwem popijawy Arnego i jego ofiary, która miała miejsce w dniu morderstwa i zwyczajne wymknęła się spod kontroli. Obrona zapewniała jednak, że chłopak jest niewinny.
Sądy mierzyły się już z istnieniem Boga. Teraz przyszło zmierzyć im się z istnieniem Diabła – rzekł w swojej mowie Martin Minell, obrońca Arnego.
I choć linią obrony była “niewinność z powodu opętania”, sąd uznał, że byłoby to niemożliwe do udowodnienia, a jakakolwiek próba dokonania tego byłaby “irrelewantna i nienaukowa”. Adwokat powołał się wówczas na samoobronę, ale przysięgli uznali Johnsona winnym nieumyślnego zabójstwa pierwszego stopnia. Został on skazany na od dziesięciu do dwudziestu lat odsiadki, ale został zwolniony już po pięciu z uwagi na dobre sprawowanie.
“Proces diabła” wkrótce na Netfliksie. Kiedy premiera dokumentu?
“Proces diabła” ma zawierać relacje z pierwszej ręki, a także rekonstrukcje i domowe nagrania nawiązujące zarówno do sprawy samego morderstwa, jak i poprzedzającego go opętania. W dokumencie pojawią się nawet sami Arne Cheyenne Johnson i David Glatzel, a premiera odbędzie się już 17 października na Netfliksie.