“Rise of the Pink Ladies” – recenzja serialowego prequela “Greas

i

Autor: SkyShowtime “Rise of the Pink Ladies” – recenzja serialowego prequela “Greas

Recenzje

Prequel “Grease” jest tym, czym miało być “Riverdale” (RECENZJA)

2023-04-07 17:41

“Grease: Rise of the Pink Ladies” to serial, który wzbudził szereg kontrowersji jeszcze na długo przed swoim debiutem. Kultowy musical, choć porządnie się zestarzał, wciąż ma bowiem swoich wyznawców, czyli wybitnie zaangażowanych emocjonalnie fanów, którzy nie przyjęli zbyt dobrze wieści o realizacji prequela. Czy faktycznie było się czego obawiać?

Akcja “Grease: Rise of the Pink Ladies” rozgrywa się na cztery lata przed wydarzeniami z oryginału, czyli zanim rock’n’roll stał się modny, a gang T-Birds zyskał sławę najfajniejszego w szkole. Na wstępie poznajemy dwójkę zakochanych nastolatków - ona jest szkolną szarą myszką, on zaś gwiazdą futbolu. Wakacyjny romans chyli się zatem ku końcowi, a nadchodzi szara rzeczywistość, w której taki mezalians nie ma zwyczajnie racji bytu.

Zanim jednak zdążymy okrzyknąć ich nowymi-starymi Sandy i Dannym, twórcy szybko wyprowadzają nas z błędu. Jane bowiem ani myśli zmieniać się dla obiektu swoich westchnień i znosić wiążących się z tym wyrzeczeń, zatem już na początkowym etapie mamy spory progres względem oryginału, którego zwieńczenie po dziś dzień wywołuje sprzeciw szeregu odbiorców (w tym mój).

“Rise of the Pink Ladies” – recenzja serialowego prequela “Grease”

i

Autor: SkyShowtime “Rise of the Pink Ladies” – recenzja serialowego prequela “Grease”

“Rise of the Pink Ladies” – recenzja serialowego prequela “Grease”

Główną osią fabuły nie są jednak romantyczne uniesienia głównej bohaterki (choć i dla nich znalazło się miejsce), a początek ikonicznych różowych dam. Skład jest dość nietypowy, bowiem oprócz Jane do gangu należą mierząca się z ostracyzmem społecznym Latynoska Olivia, nieakceptowana przez własne “przyjaciółki” Azjatka Nancy, oraz chłopczyca Cynthia, której w obecnych czasach żyłoby się znacznie łatwiej, niż w latach 50. Podkreślenia wymaga jednak fakt, iż jest to jedyny aspekt, który na gruncie fabularnym w jakikolwiek sposób sygnalizuje nam, że akcja nie dzieje się współcześnie. Poza scenografią i kostiumami (które są wprost prześliczne), twórcy stawiają na uniwersalność licealnych problemów, wyrzucając do śmieci jakikolwiek realizm. Choć jest rok 1954, nie ma mowy o segregacji rasowej czy nadmiernym konserwatyzmie tak głęboko zakorzenionym wówczas w Stanach Zjednoczonych (i nie tylko). Jeśli zatem szukacie serialu, który traktuje siebie i widza poważnie, to trafiliście pod niewłaściwy adres.

“Rise of the Pink Ladies” podkreśla jednak szereg bolączek, z którymi “od zarania dziejów” mierzą się osoby w wieku nastoletnim. Krzywdzące podziały na lepszych i gorszych, tudzież popularnych i frajerów, podwójne standardy (bo co wolno chłopcom, dziewczynkom już nie, prawda?), ogólne niezrozumienie, problemy z dostosowaniem się do otoczenia, itp. itd. Na tym polu twórcy radzą sobie nieźle, aczkolwiek nie bawią się w subtelności, czy kreatywny dialog z widzem. Wszystkie kwestie wykładane są niczym kawa na przysłowiową ławę, bo nie o artyzm tu chodzi, a o konkretny przekaz i w gruncie rzeczy czysty fun.

“Rise of the Pink Ladies” – recenzja serialowego prequela “Grease”

i

Autor: SkyShowtime “Rise of the Pink Ladies” – recenzja serialowego prequela “Grease”

Prequel “Grease” jest tym, czym miało być “Riverdale”

Na poziomie rozrywkowym “Grease: Rise of the Pink Ladies” wywiązuje się ze swojego zadania znakomicie. To lekka, zabawna (choć humoru mogłoby być nieco więcej) przyjemnostka i serial doskonale nadający się na seans w niedzielne popołudnie, gdy zamiast wytężać umysł i konsumować ambitną kulturę, mamy ochotę na niezobowiązującą teen dramę. Bo dokładnie tym, i niczym więcej, jest serial platformy Paramount+. Bohaterowie są sympatyczni i odziani w przyjemne dla oka stroje, twórcy raz za razem puszczają oko do wielbicieli oryginału, a ichniejszy odpowiednik Danny’ego Zuko jest godnym następcą Johna Travolty. Musicalowo też daje radę i całość ma ogólnie vibe pierwszego sezonu “Riverdale” – tego, który mydlił nam oczy, że czeka nas przyjemna przygoda w ładnej oprawie, a nie tortura dla zmysłów. “Rise of the Pink Ladies” budzi też naturalne skojarzenia z “Glee”, aczkolwiek w tym porównaniu nie wypada już tak korzystnie. Brakuje mu bowiem tej lekkości i bezpretensjonalności, która charakteryzuje słynne dzieło Ryana Murphy’ego.

Reasumując, “Rise of the Pink Ladies” to urokliwa teen drama z półki guilty pleasure, która nie wniesie do waszego życia absolutnie nic, ale sprawi, że miło spędzicie czas, a nawet kilka razy uśmiechniecie się pod nosem. Nie jest to zatem żaden must-watch, ale jeśli szukacie czegoś do odmóżdżenia, prequel “Grease” będzie, jak znalazł.

Pierwsze dwa odcinki “Grease: Rise of the Pink Ladies” dostępne są już w ofercie platformy SkyShowtime, zaś pozostałe ukazywać się będą co tydzień.

PREQUEL, SEQUEL, SPIN-OFF… Co to jest? O co w tym chodzi? | To Się Kręci #1