Po zeszłorocznym "Klangorze", który (w pełni zasłużenie) okrzyknięty został jednym z najlepszych odcinkowych kryminałów ostatnich lat, intrygującej "Minucie ciszy" i cieszącej się uznaniem zarówno widzów, jak i krytyków "Wielkiej wodzie", nadszedł czas na kolejny polski serial, z którego możemy być dumni. "Pewnego razu na krajowej jedynce" to komedia omyłek przywodząca na myśl zgrabne połącznie "Fargo" braci Coen z "The End of the F***ing World", podlane swojskim sosem, która smakuje naprawdę wyśmienicie.
Polecany artykuł:
"Pewnego razu na krajowej jedynce" - o czym jest serial?
Wyobraźcie sobie, że przypadkowo zamieniacie się samochodami z mordercą, który właśnie obrabował bank. Co robicie? Przed tym niecodziennym pytaniem staje grupa skonfliktowanych nieznajomych, których perypetie sprawią, że pięć razy zastanowicie się, zanim znów ruszycie w podróż z carpoolingiem. Bohaterowie "Pewnego razu na krajowej jedynce" to bowiem zbieranina przypadkowych ludzi znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej, którzy zrządzeniem losu pakują się we wspólne kłopoty.
Największą siłą serialu są właśnie wielobarwni bohaterowie, brawurowo odgrywani przez Juliusza Chrząstowskiego, Annę Ilczuk, Łukasza Garlickiego, Michała Sikorskiego oraz Maję Wolską. Na pochwałę zasługuje też scenariusz (którego autorką jest Dorota Trzaska) oraz wszelkiej maści "technikalia" - "Pewnego razu na krajowej jedynce" to naprawdę świetnie zrealizowany serial, który w niczym nie ustępuje największym zagranicznym hitom Netfliksa.
Całość liczy łącznie zaledwie 6 krótkich odcinków, zatem śmiało możecie machnąć całość w jeden wieczór. Wierzcie mi - nie będziecie żałować.