Manipulantka, egocentryczka, narcyz, hipokrytka. Nie trzeba być wróżbitą, by przewidzieć, że takich komentarzy po premierze 1. odcinka programu Doda. Dream Show na pewno nie zabraknie. Podobne pojawiły się już pod postami z przedpremierowymi fragmentami produkcji w mediach społecznościowych telewizji Polsat. Doda od ponad 20 lat budzi skrajne emocje. Sama mówiła kiedyś w wywiadach, że chce, by ją kochano lub nienawidzono, nic pomiędzy. Kiedy jednak pokazuje się w zupełnie innej, nieznanej dotąd odsłonie, dla wielu ludzi jest to nie do przejścia. No bo jak ktoś, kto lubił szokować opinię publiczną, nagle może płakać przed kamerami i mówić, że nie chce koncertować, a nawet, że nienawidzi sławy?
O tym, że Doda się "klika" wiadomo nie od dziś. Pamiętam jeszcze czasy, gdy serwisy plotkarskie dopiero raczkowały, a wiele ówczesnych "karier" było budowanych na porównaniach czy wypowiedziach dotyczących Dody. Mimo upływu lat niewiele się pod tym względem zmieniło. O kogo pytani są będący aktualnie na topie celebryci, by wygenerować redakcjom lepsze zasięgi? O Monikę Brodkę? O Agnieszkę Chylińską? Może o Kasię Kowalską? W końcu każda z tych trzech artystek cieszy się statusem równie wielkiej gwiazdy muzycznej, co Doda. Nie, nie, nie. Chcąc dostarczyć wyników, lepiej zapytać o Rabczewską. Powiecie, że ani Kowalska, ani Chylińska, ani Brodka nie zaprosiły mediów do swojego życia prywatnego? Macie rację. Doda jednak nie zaklina rzeczywistości i mówi wprost: przyszedł czas na posprzątanie po sobie.
Jednym z powodów, dlaczego Doda zrezygnowała z koncertowania, są właśnie media. Jak wyjaśnia w pierwszej scenie nowego programu, będącej zarazem rozbudowanym jego zwiastunem, przez pierwszą dekadę swojej obecności w show-biznesie czuła się przez nie niedoceniana. Mimo inwestowania własnych pieniędzy w prezentowane show i inspirowania się gwiazdami z zachodu (Britney, Madonna, Kylie, Beyonce), nie mogła liczyć na pozytywne recenzje. Nawet, gdy w 2006 roku zaczepiona przez prowadzącego, odpowiedziała wulgarnym gestem podczas festiwalu w Opolu, ostatecznie oberwało się jej, nie jemu.
Dużo bardziej zaskakującym powodem są jednak... fani. Tak, ci reprezentujący podejście: "My będziemy cię wspierać, ale daj nam nowy singiel, nowy teledysk, nową płytę, a z trasą koncertową to najlepiej przyjedź do mojego miasta, żebym nie miał daleko". Wystarczy tylko spojrzeć na to, co działo się w komentarzach po ogłoszeniu dwóch koncertów w Warszawie. To trochę jak z Britney Spears, o której wolność walczono, wierząc, że zdjęcie kurateli przywróci supergwiazdę w formie sprzed załamania. Wiecie, taka transakcja wiązana. To reality-show może pomóc zatem nie tylko Dodzie, ale również wielu innym artystom, będącym pod ciągłą presją ze strony swoich wielbicieli.
Dwie twarze Dody
W Doda. Dream Show wokalistka daje się poznać znacznie lepiej niż w 12 krokach do miłości. I choć będzie jej zarzucane manipulowanie wizerunkiem, to gdyby zastanowić się nad tym głębiej - jaki sens miałoby pokazywanie chociażby scen awantur ze współpracownikami w chwili, gdy nadrzędnym celem jest wmówienie wszystkim, iż posiada się krystaliczny wizerunek, a źli są wszyscy wokoło? Doda, mimo że otrzymała poszczególne odcinki produkcji do autoryzacji, nie zdecydowała się na wycięcie stawiających jej w niekorzystnym świetle momentów. W końcu to, jak podkreśliła na Instagramie, REALITY.
Z jednej strony niezwykle emocjonalna, kreatywna i zaangażowana w wykonywaną pracę gwiazda muzyki, z drugiej strony pragnąca świętego spokoju i spełnienia w życiu osobistym kobieta. Wybuchowa i impulsywna, zabawna i rozczulająca. To jest właśnie złożoność jej natury. Doda z pewnością nie jest łatwą osobą do współpracy. Sam głośno sprzeciwiam się temu, by emanować złą energią w miejscu pracy czy obarczać innych swoimi niepowodzeniami. Zastanawiam się jednak, czy to właśnie nie ten upór, wizja i determinacja, nawet bardziej niż talent, zaprowadziły ją do miejsca, w którym jest teraz. Wypowiadane przez Dodę zdania mogą chwilami nie współgrać z tym, co widzimy na ekranie. Warto jednak zastanowić się nad tym, czy tak naprawdę próbowaliśmy kiedyś poznać Dodę taką, jaka jest czy po prostu upchnęliśmy ją do szufladki, z której mimo upływu lat nie chcemy wypuścić.
Wychodząc z pokazu prasowego Doda. Dream Show spotkałem się z opiniami, że to program stricte dla fanów, z czym nie do końca się zgadzam. To format o emocjach, odnajdywaniu w sobie wewnętrznej siły, trudnych, a nawet toksycznych relacjach i pielęgnowaniu porzuconej na jakiś czas pasji. Tą w przypadku Dody od dzieciństwa była muzyka. Pamiętam, jak po wydaniu debiutanckiej płyty, wygłaszając przemowę na jednym z festiwali, powiedziała ze sceny, że to właśnie ona, mimo medialnego chaosu, wciąż jest dla niej najważniejsza. Związek Dody z muzyką i show-biznesem jest chyba trudniejszy, niż jakikolwiek z tych, które stworzyła z mężczyznami.
Doda. Dream Show co poniedziałek, o godzinie 20:05 na antenie Polsatu.
Listen on Spreaker.