Projekt UFO - recenzja. Czy warto obejrzeć nowy serial Netflixa?

i

Autor: Netflix "Projekt UFO" - recenzja. Czy warto obejrzeć nowy serial Netflixa?

Recenzja

Obejrzałam nowy polski serial Netflixa i jestem zawiedziona. Co poszło nie tak?

2025-04-16 15:27

"Projekt UFO" to najnowsza polska produkcja od Netflixa z iście gwiazdorską obsadą i Kasprem Bajonem ("Rojst", "Wielka woda") u sterów. Na papierze był to gotowy materiał na intrygujące dzieło, które przetrze nowe szlaki na rodzimym rynku serialowym, a także dobrze sprzeda się za granicą.

Kasper Bajon to mocne nazwisko na polskim rynku serialowym - wraz z Janem Holoubkiem tchnął życie w "Rojsta" i "Wielką wodę", a także wyśmienicie zapowiadającego się "Heweliusza" (premiera jesienią). Teraz zaś spróbował swoich sił również jako reżyser w debiutującym dziś "Projekcie UFO". Mógł to być jeden z najlepszych polskich seriali ostatnich lat, a niestety skończyło się na olbrzymim zawodzie.

"Projekt UFO" - o czym opowiada serial Netflixa?

"Projekt UFO" przenosi nas do lat 80. i nakreśla historię inspirowaną prawdziwym wydarzeniami. Po rzekomym lądowaniu UFO w Truskasach na Warmii, dwóch mężczyzn – upadająca gwiazda telewizyjna (Piotr Adamczyk) i entuzjasta istot pozaziemskich (Mateusz Kościukiewicz) – wyrusza na intelektualną misję, aby ustalić pochodzenie obcych istot, jednocześnie wciągając w dyskusję wszystkich w swojej orbicie. Kiedy dwaj bohaterowie starają się przekonać świat do swoich teorii, potężny polityk próbuje wykorzystać zjawiska paranormalne, aby przejąć władzę nad krajem.

"Projekt UFO" - recenzja

Takiego serialu, jak "Projekt UFO" w Polsce jeszcze nie było. Podejmowana tematyka i czas akcji (a także wyśmienita obsada) dały Kasprowi Bajonowi olbrzymie pole do popisu, by zaserwować coś tak autorskiego, oryginalnego i nietuzinkowego, że mówiłby o tym cały świat. Niestety, choć "Projekt UFO" broni się sferą wizualną (ta naprawdę robi wrażenie), fabularnie nie ma nam zbyt wiele do zaoferowania. To pięknie nakręcona i zainscenizowana produkcja, której kardynalnym błędem jest to, że traktuje siebie tak śmiertelnie poważnie. Głęboki PRL w starciu z UFO to przecież doskonałe poletko do zabawy konwencją i humorem, tymczasem twórca ani na sekundę nie schodzi z najwyższych rejestrów i pompy takiej, że my - jako widzowie - szybko przestajemy traktować to przedsięwzięcie jakkolwiek poważnie. Robi się zbyt pompatycznie, zbyt sztywno i zwyczajnie nudno.

Obsada robi, co może - Piotr Adamczyk dwoi się i troi, by z płytkiej i sztampowej postaci wycisnąć jak najwięcej, Maja Ostaszewska błyszczy jako gwiazda telewizji, a Mateusz Kościukiewicz udowadnia, że "Wzgórze psów" było jedynie chwilowym potknięciem - ale w starciu z narracyjną mielizną ich starania przywodzą na myśl grającą do samego końca orkiestrę na Titanicu. Nawet największe wyczyny pana Piotra i pani Mai nie ocalą tego tonącego okrętu.

"Projekt UFO" - czy warto obejrzeć nowy serial Netflixa?

Porażka "Projektu UFO" boli dotkliwie, bowiem mamy tu do czynienia z ogromem zmarnowanego potencjału. Wyjściowy pomysł był kapitalny, lecz zawiodła realizacja (co jest o tyle dziwne, że Kasper Bajon zdążył już udowodnić, jak uzdolnionym jest scenarzystą). W efekcie otrzymaliśmy dobrze zagrany i ciekawy wizualnie serial, który nie ma nam w gruncie rzeczy nic ciekawego do powiedzenia i przede wszystkim - nawet przez minutę nie potrafi zaangażować nas emocjonalnie. Cztery odcinki ciągną się w nieskończoność, a frustracja narasta z każdą kolejną sceną. Mogliśmy dostać polską odpowiedź na "Z Archiwum X" czy "Stranger Things", skończyliśmy zaś z nijakim średniakiem, o którym w przyszły tygodniu nikt już nie będzie pamiętał.

Najpopularniejsze polskie seriale ostatnich lat – jak dobrze je znasz?
Pytanie 1 z 10
“Informacja zwrotna” to adaptacja książki autorstwa…
“Informacja zwrotna”
Polskie “Stranger Things” czy zupełnie nowa jakość? Piotr Adamczyk o “Projekcie UFO”