Choć dziś Zbigniew Buczkowski nazywany jest "królem polskich seriali", to zanim zobaczyliśmy go w takich produkcjach, jak "Dom", "Graczykowie" czy "Święta wojna", grywał głównie w filmach fabularnych. Swój debiut aktorski zaliczył w 1972 roku w filmie Janusza Kondratiuka "Dziewczyny do wzięcia". Na swoim koncie ma setki ról, zarówno filmowych, serialowych, jak i teatralnych, a obecnie możemy go oglądać w paradokumencie fabularnym "Lombard. Życie pod zastaw". W rozmowie, którą niedawno odbył z serwisem Plejada, wyjawił, iż choć seriale przyniosły mu największą rozpoznawalność, to również sprawiły, że propozycje gry w filmach zaczęły do niego spływać o wiele rzadziej niż wcześniej.
Zbigniew Buczkowski nie chciał grać Zbyszka w "Świętej wojnie"
Jednym z seriali, które umocniły pozycję Zbigniewa Buczkowskiego w branży serialowej, była produkcja Telewizji Polskiej "Święta wojna". Serial, który opowiada zabawne perypetie byłego górnika Huberta Dwornioka (zwanego "Bercikiem") oraz jego małżonki, Anny "Andzi". Parę często odwiedza Warszawiak, Zbigniew Pyciakowski "Zbyszek", przyjaciel "Bercika" z wojska, który na Śląsk przyjeżdża "na handel". W rozmowie z Plejadą Zbigniew Buczkowski wyznał, iż w momencie, kiedy otrzymał propozycję udziału w produkcji, to nie chciał jej przyjąć, gdyż scenariusz nie wydał mu się interesujący.
Ktoś do mnie zadzwonił i zaproponował tę rolę. Nie byłem do niej przekonany, więc poprosiłem o przesłanie scenariusza. Szczerze mówiąc, nie do końca czułem pomysł na ten serial. Jego producentom jednak bardzo zależało na tym, bym w nim zagrał. Nawet specjalnie do mnie przyjechali, żeby mnie do tego przekonać. Nie wiedziałem, o co im chodzi. Myślałem, że jak odmówię, to po prostu wezmą kogoś innego. A oni nie chcieli dać za wygraną - mówił Buczkowski.
Okazało się, że producenci nie bez powodu chcieli, aby Buczkowski wystąpił w serialu. Nina Terentiew, która w tamtym okresie pełniła rolę dyrektor programowej TVP2, postawiła realizatorom jeden warunek, aby serial mógł w ogóle powstać. Było nim zaangażowanie Zbigniewa Buczkowskiego do roli Warszawiaka Zbyszka.
Potem wydało się, że Nina Terentiew postawiła im jeden warunek – serial powstanie, jeśli warszawiaka zagra Zbyszek Buczkowski. Producenci mieli więc świadomość, że beze mnie Telewizja Polska nie wyemituje "Świętej wojny". Ostatecznie dałem się namówić - powiedział Plejadzie aktor.
Wiedzieliście, że tak niewiele brakowało, a moglibyśmy nigdy nie obejrzeć "Świętej wojny"?