Najbardziej wyczekiwane polskie filmy, które okazały się porażką - które z nich lepiej omijać szerokim łukiem? Te przykłady polskich produkcji są najlepszym dowodem na to, że dobry marketing, znakomity scenariusz albo nawet rewelacyjna obsada nie zawsze oznaczają, że koniec końców na film warto iść do kina.
Ciemno, prawie noc (2019)
Wobec adaptacji nagrodzonej Nike powieści Joanny Bator oczekiwania były bardzo duże. Zwłaszcza że w obsadzie filmu znaleźli się najlepsi polscy aktorzy (m.in. Magdalena Cielecka czy Marcin Dorociński). Niestety, twórcy filmu skupili się przede wszystkim na pokazaniu brutalności i szokowaniu, a z bazy, jaką była książka Bator, w filmie nie zostało niemal nic.
Gulczas, a jak myślisz? (2001)
Komedia Jerzego Gruzy powstała na fali gigantycznej popularności pierwszej polskiej edycji programu Big Brother, która stała się w naszym kraju popkulturowym fenomenem. Zaangażowanie do filmu uczestników Big Brothera wydawało się świetnym pomysłem, jednak nawet dobrze znane twarze nie uratują produkcji, która ma kompletnie bezsensowny scenariusz.
Botoks (2017)
Patryk Vega wielokrotnie dał się poznać jako świetny reżyser - m.in. dzięki serialowi i pierwszym dwóm filmom z serii PitBull. Wszyscy byli ciekawi, jak Vega poradzi sobie z zupełnie innym tematem - thrillerem, który skupia się na mrocznych stronach branży medycznej. Niestety, okazało się, że Botoks jest produktem, który ma wyłącznie szokować brutalnością i liczbą przekleństw na sekundę.
Miszmasz czyli Kogel Mogel 3 (2019)
To najlepszy przykład filmu, który pokazuje, że do pewnych rzeczy lepiej nie wracać. Zarówno pierwsza, jak i druga część Kogla Mogla mają w naszym kraju status kultowych. To filmy, które do tej pory oglądamy całymi rodzinami za każdym razem, kiedy są w telewizji. Trzecia część, na którą czekaliśmy ponad 25 lat, po prostu się nie sprawdziła. Kogel Mogel 3 to niestety bardzo przeciętna komedia romantyczna z niezbyt ciekawym pomysłem, która próbuje bazować na starych żartach.