Foto

i

Autor: eska.pl/cinema Ilustracja zastępcza

NA WSPÓLNEJ: Ja ze Wspólnej nie zrezygnuję! WYWIAD Z JOANNĄ JABŁCZYŃSKĄ [FOTOGALERIA]

2013-01-31 10:39

Joanna Jabłczyńska, odtwórczyni roli Marty Konarskiej opowiada o dziesięciu latach pracy na planie serialu "Na Wspólnej".

Dziesięć lat temu pierwszy raz zjawiłaś się na planie "Na Wspólnej". Jak wspominasz ten dzień?

Pamiętam go bardzo dobrze. Dokładnie 9 grudnia, w moje 17. urodziny, znalazłam się na planie serialu. Byłam bardzo podekscytowana - hala wyglądała okazale, miałam grać u boku aktorów, którzy zawsze byli dla mnie wzorem.... Było to ogromne przeżycie, choć pamiętam, że początki były dla mnie bardzo trudne. Po obejrzeniu pierwszych odcinków miałam wrażenie, że nie dało się tego oglądać (śmiech).

Spośród wszystkich sytuacji, które dotknęły Martę, która najbardziej zapadła Ci w pamięć?

Będzie może to dziwne, ponieważ nie jest to miły wątek, ale to wątek gwałtu. To było niezwykłe, ponieważ nikt nigdy wcześniej nie poruszał takiego tematu. Pamiętam, że nasz scenarzysta - Piotr Jasek bardzo długo forsował, taki, a nie inny rozwój wypadków. Mogę zdradzić, że na początku był dość duży opór przed poruszeniem tematu, który był i chyba nadal jest, tematem tabu. Mieliśmy bardzo dużo wątpliwości. Długo przygotowywałam się do zagrania tego wątku i nawet zdecydowałam się obciąć włosy, bo dowiedziałam się, że kobiety, które przeżyły taką tragiczną sytuację tak postępowały. W tej scenie obcinałam swoje własne włosy, nie perukę! To chyba był najbardziej znaczący moment, o którym na pewno nie zapomnę.


Czego życzyłabyś Marcie w kolejnych latach "Na Wspólnej"?

Trochę spokoju i radości z życia.

A dla siebie jako aktorki?

Więcej trudnych scen. Lubię wątki, w których mam co grać, kiedy scenarzyści piszą sceny, które są wyzwaniem. Co prawda przy takich scenach widzowie płaczą, ale zawsze cieszę się, że mam okazję je grać. Nie lubię scen o niczym, o codzienności, przysłowiowego robienia zakupów. Chciałabym też zagrać wątek komediowy, coś śmiesznego. Od kilku reżyserów, scenarzystów usłyszałam, że podoba im się, jak płaczę, natomiast ja chciałabym pokazać swoją drugą twarz, rozśmieszyć widzów. Z drugiej strony, jak wspomniałam, te wzruszające momenty są bardzo emocjonujące dla widzów, więc poddaję los Marty w ręce scenarzystów.


Rozmawiała Sylwia Strocka.

źródło/fot - materiały prasowe

PD