Z dniem 1 stycznia 2024 roku wygasły prawa do wizerunku Myszki Miki, więc teraz każdy może ją wykorzystać w swojej twórczości. Warto zaznaczyć, że do domeny publicznej trafiła postać Myszki z trzema pierwszymi krótkometrażówkami i Disney ciągle posiada na wyłączność prawa do późniejszych wersji Mikiego. To, że niezależni twórcy skorzystają z tej okazji i wpadną na pomysł zrobienia filmu grozy raczej nikogo nie zaskoczyło, bo ostatnio powstaje tego całkiem sporo. Zaskoczył za to czas ogłoszenia nowych produkcji. Prawa ledwo wygasły, a my już dostaliśmy pierwszą zapowiedź horroru z Myszką w głównej roli. Wygląda na to, że to dopiero początek, bo już teraz pojawiły się plany na kolejny podobny tytuł.
Myszka Miki jako horror. Czy to może się udać?
Pierwszy film został już nakręcony i nosi tytuł "Mickey's Mouse Trap". Jedną z głównych ról odgrywa tutaj niejaka Alex, która musi pracować na później zmianie, zamiast cieszyć się i świętować swoje 21 urodziny. Mimo to przyjaciele postanawiają zrobić jej niespodziankę. Miłą atmosferę zakłóci jednak seryjny morderca przypominający Myszkę Miki. Na ekranie pojawią się Sophie McIntosh, Callum Sywyk, Allegra Nocita, Ben Harris, Damir Kovic, Mackenzie Mills, Nick Biskupek Simon Phillips. Za reżyserię jest odpowiedzialny Jamie Bailey, twórca "The Nights Before Christmas" i "Once Upon a Christmas". Produkcja ma zadebiutować jeszcze w marcu lub na wiosnę tego roku. Wszystko zależy jeszcze od umowy z dystrybutorem.
Twórca horrorowej wersji "Grincha" nakręci film z Myszką Miki
Okazuje się, że "Mickey's Mouse Trap" nie będzie jedyną produkcją, która wykorzysta twarz kultowej postaci. I chociaż drugi projekt nie ma jeszcze oficjalnego tytułu, to ma być straszną wersją "Williego z parowca" i opowiadać o sadystycznej myszy, która prześladuje pasażerów promu. Za kamerą stanie Steven LaMorte ("One Stop Away", "The Mean One"), który podkreśla, że animacja z 1928 roku przyniosła sporo uśmiechu widzom, ale pod tą całą wesołą fasadą kryje się potencjał na soczystą grozę. Zdjęcia do horroru mają wystartować jeszcze wiosną 2024 roku. Co ciekawe, w tym przypadku twórca nie chce naginać prawa autorskiego, więc dla bezpieczeństwa zmieni nazwę bohatera z "Miki" na "Steamboat Willie".
"Willie z parowca" przyniósł radość pokoleniom widzów, ale pod jego wesołą fasadą kryje się potencjał na czystą grozę. To projekt, o jakim marzyłem. Nie mogę się doczekać, aż wypuszczę w świat tę pokręconą wersję uwielbianej postaci. [...] Podejmiemy wszelkie środki, żeby nie było wątpliwości co do tego, co robimy. To nasza wersja postaci z domeny publicznej. To przerażająca przejażdżka, pełna serca i humoru, oparta na postaci, którą wszyscy znają" - powiedział reżyser