Rola Jedenastki była dla Millie Bobby Brown złotym kluczem do globalnej kariery. Po sukcesie "Stranger Things" posypały się nowe propozycje, a sama rozpoznawalność pozwoliła młodej aktorce rozwinąć nawet własny biznes. Trudno przewidzieć, jak mogłaby rozwinąć się jej kariera, gdyby nie zagranie w przeboju Netfliksa. Mimo to, gwiazda serii nie chce być kojarzona tylko i wyłącznie z tą rolą, więc bez wielkiego sentymentu pożegna się z serialem i rozpocznie nowy etap w życiu. I w sumie nie ma w tym nic złego, chociaż takie komentarze przed głośno zapowiadającym się finałem "ST" mogły wywołać niesmak u twórców. No i wszystko wskazuje na to, że wywołały.
Millie Bobby Brown mierzy się z krytyką
Nie tak dawno pisaliśmy, że gwiazda "Stranger Things" cieszy się z końca serialu. W wywiadzie dla Glamour wspomniała, że seria pochłania tyle czasu i energii, że musiała nawet zrezygnować z projektów, które ją naprawdę pasjonują. Prace nad ostatnim sezonem porównała do roku szkolnego i śmiało przyznała, że jest gotowa powiedzieć "Dziękuję i żegnam".
W porządku, zróbmy to wreszcie, zajmijmy się tym ostatnim rokiem maturalnym i wynośmy się stąd. Nagrywanie "Stranger Things" zajmuje bardzo dużo czasu i uniemożliwia mi tworzenie historii, które naprawdę mnie pasjonują. Jestem gotowa powiedzieć "Dziękuę i żegnam". Nikt nie umiera. Po zakończonych zdjęciach na planie nadal będę mogła widywać tych ludzi" - powiedziała Millie Bobby Brown
Jej słowa trochę podzieliły widzów. Jedni kibicują aktorce i nie ukrywają zrozumienia, chociaż są też tacy, którym to się jednak nie spodobało. W mediach społecznościowych można przeczytać liczne komentarze, że serial przecież dał jej ogromną popularność i sprawił, że zaczęła zarabiać ogromne sumy w bardzo młodym wieku i powinna się cieszyć z szansy, jaką dostała. "To nie fair, ma prawo grać w innych serialach, próbować nowych rzeczy, ale nie powinna tak mówić o ludziach, którzy dali jej miliony. Mogła to powiedzieć zupełnie inaczej, bo wydźwięk jest taki, jakby chciała już tylko odegrać swoją rolę i zapomnieć" - brzmiał jeden z komentarzy. I podobnych opinii jest o wiele więcej, szczególnie w serwisie X (dawniej Twitter). Co ciekawe, oburzyli się nie tylko fani, bo ciśnienie miało skoczyć również samym twórcom "Stranger Things". Oto, co powiedział informator jednej z brytyjskich gazet:
Wielu nie kryje rozczarowania tym, co powiedziała. Poczuli się tak, jakby nie szanowała ich ciężkiej pracy nad serialem, który przecież zagwarantował jej sławę i ogromne pieniądze. Ten komentarz mocno poruszył osoby, które potrzebują pracy nad takimi projektami, jak "Stranger Things", by związać koniec z końcem. Według nich, jej słowa ukazały serial w złym świetle, będąc dla niego właściwie antyreklamą. Nie zdziwcie się, jeśli Millie wkrótce odniesie się publicznie do swojego wywiadu, by złagodzić nieco sytuację"