Spis treści
- Maciej Kawulski o zarabianiu na filmach. "Większość polskich produkcji traci pieniądze"
- Polskie kino nie istnieje bez Netfliksa? Twórca "Kleksa" wskazuje różnice w zarobkach
Maciej Kawulski o zarabianiu na filmach. "Większość polskich produkcji traci pieniądze"
Polski reżyser gościł w internetowym programie u Przemka Górczyka. Podczas dwugodzinnego podcastu poruszano wiele różnych wątków, a jednym z nich był oczywiście temat zarobków na eventach i w branży filmowej. Maciej Kawulski wyznał, że na kręceniu filmów zarabia się o wiele mniej niż na organizacji wydarzeń. Dodał, że mu się akurat udało i nie ma prawa narzekać, ale wpływy z tworzenia kinowych produkcji, a licznych gal, które także tworzył, są wręcz nieporównywalne.
Bardzo często decyduję się robić projekty, które z założenia mają nie przynieść mi pieniędzy. I nigdy ich nie przyniosą, po prostu mnie fascynują. Cała moja wędrówka ze świata wielkoszlamowych eventów do branży filmowej była wędrówką w miejsce, w którym pieniędzy jest mniej, żeby było jasne." - zaczął Maciej Kawulski
Na pytanie, czy na filmach się mniej zarabia, odpowiedział "No jasne. Możesz oczywiście zrobić wielkiego hita. Nam się parę razy w życiu udało zrobić bardzo duże hity, na których bardzo dobrze zarobiliśmy. [...] Wiesz, jesteś w stanie zarobić na jednej gali tyle, co na jednym filmie. Filmy robisz raz na dwa lata, a gal robisz dziesięć rocznie." - powiedział twórca "Kleksa"
W dalszej części rozmowy potwierdził, że w Polsce twórcy filmowi tracą pieniądze, a wiele tytułów nawet nie wychodzi na zero. Wspomniał również o tym, że w naszym kraju wielu producentów zarabia jeszcze zanim tytuł trafi na ekrany, a nawet są i tacy, którzy potrafią zarabiać na produkcjach, które wręcz nie przynoszą zysków.
Większość polskich filmów traci pieniądze. Wiesz, ile polskich filmów rocznie zarabia? Jakbym ci powiedział, że zmieściłbym ich na palcach jednej ręki, to mogłoby mi zostać parę wolnych palców. No niestety. [...] Większość producentów w Polsce zarabia na produkowaniu, a nie na filmie. Nauczeni są nieuczciwych schematów, które po latach funkcjonowania też w chorym systemie - ten system nie oni stworzyli, ale stał się normą - natomiast nie ma nic wspólnego z tym, że ten projekt zarabia. Oni potrafią zarabiać na filmach, które tracą." - wspomina reżyser
Ciężko jest zarabiać na filmach. My mamy akurat bardzo dużo szczęścia. [...] Wszystkie nasze filmy zarabiały. Od pierwszego, który ja zrobiłem. I każdy zarabia coraz więcej. Ale to jest może kwestia szczerości i nastawiania się na jakość w naszych produkcjach i że ludzie to doceniają i chcą chodzić na kino, które im proponujemy." - wyznał Kawulski
Polskie kino nie istnieje bez Netfliksa? Twórca "Kleksa" wskazuje różnice w zarobkach
Maciej Kawulski kontynuował wątek zarobków i wspomniał również o Netfliksie, a właściwie serwisach streamingowych. Twierdzi, że bez takich platform kondycja polskiego kina mogłaby być jeszcze niższa. W tym przypadku filmowcy zarabiają konkretną pensję i nie muszą liczyć się z tym, czy dany tytuł zarobi, czy nie. W kinie temat wygląda zupełnie inaczej, ponieważ operuje się cudzymi budżetami, a nawet jeżeli produkcja osiągnie sukces kasowy, to trzeba jeszcze trafić na uczciwego producenta, który uczciwie się rozliczy.
Są wielcy gracze, tacy jak Netflix. Dzięki Bogu. Inaczej nie byłoby kina polskiego, skazanego w ostatnich latach tylko na siebie. Przychodzi, kładzie pieniądze, traktuje cię jak serwis, który przygotowuje dla nich kawałek rozrywki i na nim zarabiasz pensję. [...] Po prostu ci płacą za wykonanie jakiegoś zdania, i to jest super. Natomiast, jak uprawiasz takie kino rasowe, KINO, i masz wypełnić siedzenia W KINIE, i zaryzykować najczęściej nie swoje, tylko czyjeś pieniądze, no to to jest bardzo ryzykowne zadanie. Musisz mieć bardzo uczciwych ludzi po drugiej stronie. Producentów, którzy będą chcieli się uczciwie z tobą rozliczyć i uczciwie rozliczyć z widzem. No na koniec to widz płaci za bilet." - powiedział Maciej Kawulski