Szósty sezon "Sanatorium miłości" rozkręca się na dobre. Widzowie z zapartym tchem śledzą losy kuracjuszy. Nie brakuje również kłótni, zmian partnerów i zaskakujących zwrotów akcji. W ostatnim odcinku byliśmy świadkami sytuacji bez precedensu. Show opuściła Maria Luiza, a do gry wkroczyła nowa uczestniczka, co wprawiło w osłupienie nie tylko kuracjuszy, ale również fanów formatu.
Iwona Mazurkiewicz była uczestniczką drugiej edycji "Sanatorium miłości". Sympatyczna, uśmiechnięta i ciepła kobieta od razu skradła serca widzów. W programie spotkała swoją drugą połówkę, a ślubem Iwony i Gerarda Makosza, który odbył się w 2023 roku, żyła cała Polska. Do dziś Iwona i Gerard należą do najpopularniejszych uczestników show i często pojawiają się w telewizji. Niewielu jednak wie, że Iwona w przeszłości wiele wycierpiała. Spotkała ją bowiem prawdziwa rodzinna tragedia.
Iwona z "Sanatorium miłości" wiele wycierpiała. Jej historia chwyta za serce
Iwona ma za sobą bolesny rozwód. Jej pierwszy mąż był bowiem alkoholikiem. Po tych doświadczeniach znalazła szczęście u boku drugiego męża, jednak nie cieszyła się nim zbyt długo, ponieważ po siedmiu latach małżeństwa jej ukochany mąż zmarł z powodu poważnej choroby. Iwona była załamana i długo nie mogła sobie poradzić z tą stratą. Później wykryto u niej raka trzustki, a jej życie udało się uratować dzięki operacji. To jednak nie wszystkie tragedie, jakie dotknęły Iwonę. W rozmowie z Martą Manowską wyznała, że straciła także pierwszego syna. Stało się to w momencie, kiedy Iwona była w szpitalu, ponieważ jej druga ciąża była zagrożona z powodu wykrytej wady serca u dziecka. Dlatego lekarze nie od razu poinformowali ją o tych tragicznych zdarzeniach.
Była uczestniczka "Sanatorium miłości" podkreśliła, że rozmowy a Martą Manowską w programie bywają bardzo trudne, a sama podczas show zdecydowała się opowiedzieć tylko o części wydarzeń ze swojego życia.
Niektórzy się dziwią, że po takich traumach jak strata dziecka, później nieudane małżeństwo, później śmierć męża, że na przykład potrafię się śmiać, ale wyznaję zasadę, że skoro się pewnego etapu - nawet bardzo bolesnego - nie zamknie, to nie jesteśmy otwarci na nowe związki i nowe sytuacje - wyznała Iwona Mazurkiewicz.