Netflix znów udowodnił, że coraz lepiej – i pewniej – czuje się na polskim poletku. “Informacja zwortna” jest już bowiem trzecim tegorocznym projektem odcinkowym zrealizowanym w naszym kraju, który z pewnością trafi do wielu topek roku. Po “Infamii”, gdzie eksplorowaliśmy kulturę romską i “Absolutnych debiutantach” pokazujących nam piękno odnajdywania siebie, nadszedł czas na brutalnie szczery portret człowieka zatraconego w uzależnieniu od alkoholu. “Informacja zwrotna” nie bierze jeńców i dobrze, bo nie powinna. To serial, który z założenia ma cuchnąć spirytusem i cuchnie. Nie ma taryfy ulgowej, ale nie ma też przesady i to właśnie ten balans sprawia, że adaptacja powieści Jakuba Żulczyka zbiera tak dobre opinie.
Duża popularność i uznanie (ale bardziej popularność) przekuwają się oczywiście w otrzymanie zielonego światła na kontynuację. Ale nie zawsze i teraz pozostaje pytanie – do którego grona należy “Informacja zwrotna”?
Polecany artykuł:
“Informacja zwrotna” – 2. sezon (raczej) nie powstanie
Choć oficjalnie nie padły żadne konkrety, szanse na realizację 2. sezonu “Informacji zwrotnej” są raczej znikome. Po pierwsze produkcja od początku reklamowana jest jako MINIserial. Po drugie zaś – po co? Opowieść o Marcinie Kani i jego zmaganiach z alkoholem i samym sobą to zamknięta, doskonale spuentowana historia, która ani nie prosi się o kontynuację, ani jej nie potrzebuje. Wręcz przeciwnie.
Jedyną opcją, jaka zatem pozostaje, jest pójście w antologię – wtedy 2. sezon opowiadałby po prostu inną acz nieco podobną historię, poruszającą tę samą tematykę. Tylko znów nasuwa się pytanie PO CO? Jeśli czegoś nauczył nas główny bohater “Informacji zwrotnej” to tego, że co za dużo, to niezdrowo.
