Polska wersja teleturnieju "Milionerzy" zadebiutowała na ekranach 3 września 1999 roku. Program, który oparty jest na brytyjskim formacie "Who Wants to Be a Millionaire?" cieszy się ogromną popularnością wśród widzów i przyciąga co raz to nowych śmiałków, którzy pragnął sprawdzić swoją wiedzę i sięgnąć po główną wygraną, którą jest milion złotych. W 2023 roku stacja TVN wyemitowała specjalną edycję teleturnieju, w którym do wygrania było aż dwa miliony złotych! Od samego początku "Milionerów" prowadzi Hubert Urbański, który swoim opanowaniem i spokojem czuwa nad tym, aby gra przebiegała płynnie. Słynny gospodarz niedawno był gościem "Dzień Dobry TVN", w którym zdradził nieco szczegółów dotyczących popularnego programu.
Zobacz także: Quiz telewizyjny. Pamiętasz, która stacja emitowała ten program z lat 90.?
Hubert Urbański zdradził, jak wygląda korzystanie z kół ratunkowych w "Milionerach"
Mimo upływu lat wiele reguł gry w "Milionerach" nie uległo zmianie i nadal są one oparte na oryginalnym brytyjskim formacie. Od lat stałym elementem teleturnieju są koła ratunkowe. Choć na przestrzeni lat decydowano się na niewielkie modyfikacje, to od zawsze uczestnicy mają w trakcie gry szansę skorzystania z trzech kół ratunkowych, czyli "Pół na pół", "Pytanie do publiczności" oraz "Telefon do przyjaciela". W rozmowie z Ewą Drzyzgą i Krzysztofem Skórzyńskim Hubert Urbański opowiedział nieco więcej o tym, jak odbywa się korzystanie z wymienionych narzędzi. Gospodarz "Milionerów" zdradził, że w przypadku koła "Pół na pół" realizatorzy nie mają pojęcia, które odpowiedzi zostaną wyeliminowane, gdyż robi to po prostu komputer. Dlatego uczestnicy nie muszą się obawiać, że gdy podadzą własne typy, to ktoś się tym zasugeruje. Urbański wyjawił także, jak wygląda sprawa z telefonem do przyjaciela. W przeszłości rzeczywiście osoba ta siedziała w domu i czekała na telefon, teraz, zapraszana jest do studia i oczekuje na telefon w pokoju produkcyjnym, mając do dyspozycji jedynie najprostszy telefon na przyciski.
Dzwoniliśmy, czasami czekaliśmy pół minuty, żeby ktoś odebrał, po czym dostawał pytanie i mówił: "Poczekaj, zastanowię się", a w tle było słychać stare klawiatury, które głośno klikały. Musieliśmy zaniechać dzwonienia do domu. Teraz zapraszamy jedną osobę do siebie, która siedzi w pokoju produkcyjnym z najprostszym telefonem na guziki, odbiera ten telefon i ma rzeczywiście tylko – albo aż – swoją głowę do pomocy. (...) Z nim siedzi nasza osoba z produkcji, która jej asystuje - mówił Hubert Urbański.
Prowadzący przyznał, że po tylu latach sam nadal nie zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Wyjawił także, co jego zdaniem wpływa na to, że nawet najtęższym umysłom nie udaje wygrać się miliona.
Przykład? Bierzesz takiego przyjaciela , który wie tyle, co ty, czyli np. najbliższą sobie osobę. Trzeba brać "łeb" do tego! [...] Kolejna zasada: dostajesz pytanie i nie czytasz go głośno, nie wyrażasz głośno myśli, tylko coraz bardziej kisisz się w atmosferze napięcia i na końcu wykrztuszasz jakąś odpowiedź, bardzo często błędną. Naprawdę bardzo ułatwia, jak zawodnicy powtarzają sobie pytanie i konfrontują to nawet ze swoim głosem - powiedział Urbański.