Przed kilkoma dniami świat obiegła wiadomość, że Henry Cavill rezygnuje z roli Wiedźmina i po 3. sezonie zastąpi go znany z "Igrzysk Śmierci" Liam Hemsworth. I choć wieść rozniosła się w dniu Halloween, wielu liczyło, że to prima aprilisowy żart. Rzeczywistość okazała się jednak okrutna - gdy obudziliśmy się nazajutrz, rzeczony stan rzeczy nie uległ zmianie. Miłośnicy prozy Sapkowskiego i fani produkcji Netfliksa nie pogodzili się jednak z tą stratą i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Powołali więc do życia petycję, w której żądają, by Cavill wciąż grał Geralta, a pracę stracili scenarzyści i showrunnerzy.
Polecany artykuł:
Henry Cavill powróci jednak do roli Wiedźmina? Fanowska petycja zbiera coraz więcej głosów
Cierpieliśmy z powodu katastrofy, jaką było zakończenie "Gry o tron" – Netfliksie, nie powtarzaj dokładnie tego samego błędu, polegającego na trzymaniu się scenarzystów i showrunnerów, którzy uważają się za lepszych od rzeczywistych twórców historii, dzięki którym odniosły one sukces - tym jakże dramatycznym (acz nie pozbawionym nutki smutnej prawdy) akcentem twórcy petycji kończą swój wywód, w którym domagają się, by Henry Cavill pozostał Wiedźminem. Oliwy do ognia dolewa fakt, iż na kilka dni przed ogłoszeniem recastingu, w mediach pojawiły się informacje ujawnione przez byłego członka ekipy "Wiedźmina", który twierdzi, że niektórzy scenarzyści nie lubią książek i gier z tego uniwersum, a czasem nawet jawnie kpili z materiału źródłowego. Biorąc pod uwagę fakt, że showrunnerka serialu od dawna nie cieszy się sympatią fanów (petycja o jej zwolnienie powstała już dawno temu), trudno się dziwić, że miarka się przebrała i widzowie postanowili zareagować dość... ostro.
Na żądaniach bowiem nie poprzestano. W opisie petycji, którą znajdziecie na change.org, czytamy, że Henry Cavill nie opuścił obsady "Wiedźmina", by znów zagrać Supermana, a dlatego, że jako jedyny ze zgromadzonych na planie chciał oddać szacunek książkowemu pierwowzorowi, co było sprzeczne z postawą twórców. Świadczyć o tym mają rozmaite wypowiedzi aktora w mediach. Inicjatorzy fanowskiego zrywu wystosowali też groźby - jeśli Netflix nie spełni ich żądań, wszystkie osoby, które podpisały petycję, nie tyle porzucą serial po emisji 3. sezonu, co zrezygnują z subskrypcji platformy. Podkreślają bowiem, że dla Netfliksa użytkownicy są jedynie cyferkami, a osoby decyzyjne interesują wyłącznie zyski związane z produkcją.
Netflix może istnieć tylko dlatego, że każdy z nas płaci im co miesiąc za tworzenie treści, które dostarczają nam rozrywki, ale niestety wszelkie dostępne informacje wskazują na to, że zespół produkcyjny podejmuje decyzje całkowicie sprzeczne z naszymi – fanowskimi – interesami.
- czytamy w petycji.
Ile da ten zryw rozgoryczonych fanów? Zapewne niewiele. Decyzje już zapadły, a prawdę o tym, co stało za odejściem Cavilla, zna prawdopodobnie tylko on. Ponadto trudno uwierzyć, że każda z 46,213 tys. osób, które (na obecną chwilę) podpisały petycję, rzeczywiście zrezygnuje z subskrypcji Netfliksa. Takie groźby pojawiały się już wielokrotnie przy rozmaitych platformach streamingowych (case HBO i "Gry o tron"), a prawdziwej rebelii na dużą skalę jeszcze nie uświadczyliśmy. I raczej nie uświadczymy.