"Jezioro marzeń" to amerykańska produkcja emitowana w latach 1998–2003. Serial, który opowiadał o radościach i smutkach grupy przyjaciół, która stoi u progu dorosłości i przeżywa młodzieńcze rozterki, był jednym z najważniejszych seriali dla nastolatków końca lat 90. i początku XXI wieku i zyskał popularność na całym świecie. Dzięki kreacji wrażliwego i nieco nieśmiałego Dawsona Leery'ego, James Van Der Beek stał się idolem młodego pokolenia. Aktor urodził się 8 marca 1977 roku w Cheshire w stanie Connecticut. Już jako nastolatek postanowił spróbować swoich sił w aktorstwie, a przełom w jego karierze nastąpił, gdy w wieku 20 lat otrzymał główną rolę w "Jeziorze marzeń". Choć międzynarodowy sukces, jaki zapewniła mu rola w hitowym serialu, sprawiła, iż przylgnęła do niego łatka "aktora jednej roli", to James Van Der Beek nie zniknął ze świata show-biznesu. Występował w różnych produkcjach telewizyjnych i filmowych. Mogliśmy go oglądać między innymi w takich produkcjach, jak: "Strażnik Teksasu", "Żyć szybko, umierać młodo", "Luz Blues" czy "Straszny film".
Zobacz także: Pamiętacie Dawsona z "Jeziora marzeń"? Kiedyś był bożyszczem nastolatek. Tak dziś wygląda gwiazdor hitu lat 90.
James Van Der Beek opowiedział, jak zmieniło się jego życie, po tym, jak zachorował na nowotwór
Jesienią ubiegłego roku James Van Der Beek przekazał, iż cierpi na nowotwór jelita grubego. Aktor, który prywatnie jest ojcem sześciorga dzieci, 8 marca br. skończył 48 lat. Z tej okazji w mediach społecznościowych umieścił poruszające nagranie, w którym wspomniał, iż miniony rok był najtrudniejszym w jego życiu. Van Der Beek wyznał, iż nie tylko stanął oko w oko ze śmiercią, ale także z powodu leczenia nie mógł w pełni poświęcić się rodzinie i pozostałym zajęciom, które do tej pory wykonywał.
Zawsze postrzegałem siebie przez pryzmat ról, które odgrywałem w życiu: jestem aktorem, mężem, ojcem. I przez długi czas wydawało mi się to naprawdę dobrą odpowiedzią na pytanie: "Kim jestem?". [...] A potem w tym roku musiałem spojrzeć w oczy własnej śmiertelności. Musiałem stanąć oko w oko ze śmiercią. I wszystkie te definicje, na których tak bardzo mi zależało, zostały mi odebrane. Wyjechałem się leczyć, więc nie mogłem już być mężem, który pomaga swojej żonie. Nie mogłem już być ojcem, który odbiera dzieci ze szkoły, kładzie je spać i jest przy nich. Nie mogłem być żywicielem rodziny, ponieważ nie pracowałem. Nie mogłem nawet pracować na farmie, ponieważ czasami byłem zbyt słaby, aby przyciąć wszystkie drzewa w okresie, w którym powinno się je przycinać - mówił w poruszającym nagraniu aktor.
Dodał także, że w czasie leczenia miał wiele czasu na medytację, która pomogła mu zrozumieć, że "jest godzien bożej miłości, po prostu dzięki temu, że istnieje".