Paul Anderson to aktor, którego raczej nie trzeba przedstawiać fanom "Peaky Blinders". Przypomnijmy, że serialowy Arthur Shelby słynął ze swojej nerwowości i przy tym miłości do różnych używek, z którymi walczył przez większość odcinków. Niewiele brakowało, a w życiu prywatnym też mogły mu nieźle zaszkodzić. Kilka tygodni temu przyłapano aktora z dość pokaźną paczką nielegalnych substancji. I chociaż sprawa znalazła swoje miejsce w sądzie, to ostateczna kara nie wydaje się specjalnie dotkliwa.
Paul Anderson skazany za posiadanie. "Nie chciał zawieść fanów"
Do zatrzymania doszło w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Menadżer jednego z londyńskich pubów wezwał do swojego lokalu policję, ponieważ poczuł charakterystyczne zapachy dobiegające z łazienki dla niepełnosprawnych. Opary kokainy unosiły w kabinie zaraz po tym, jak opuścił ją gwiazdor "Peaky Blinders". Gdy funkcjonariusze pojawili się na miejscu, to znaleźli aktora w towarzystwie młodego mężczyzny i 17-miesięcznego dziecka. Po przewiezieniu na komisariat doszło do przeszukania, podczas którego okazało się, że Paul Anderson miał przy sobie kokainę, amfetaminę oraz dwie substancje wydawane na receptę - pregabalinę i diazepam. Adwokat aktora twierdzi, że przy każdej możliwej okazji Anderson zrobi wszystko, by zadowolić swoich fanów, wcielając się w Arthura Shelby'ego. Podobnie było teraz, nie chciał zawieść widzów i starał się im tylko zaimponować. Mówi też, że miał poniekąd zostać zmuszony do zażycia narkotyków i po prostu znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie.
Oskarżonego można rozpoznać dzięki bardzo charakterystycznej roli, jaką odegrał w niedawnym serialu telewizyjnym. Często jest rozpoznawany i robi wszystko, co w jego mocy, aby zadowolić fanów serialu, wcielając się w tę postać. Został rozpoznany w drugi dzień świąt i starał się odegrać rolę dla tych ludzi. A ze względu na styl życia, jaki prowadzi, ludzie często oferują mu zakazane substancje. Znalazł się w niefortunnej sytuacji i powinien był mieć siłę, by powiedzieć NIE" - oświadcza prawnik aktora
Zaskakująca dla wielu osób jest nie tylko wypowiedź adwokata, ale również ostateczna kara za złamanie prawa. Aktor na sali sądowej miał tylko potwierdzić swoje imię, nazwisko, adres oraz przyznać się do winy i przez resztę procesu siedzieć w ciszy. Ostatecznie sąd wydał wyrok i nakazał zapłacić mu grzywnę w wysokości 1345 funtów. Dużo, mało? Oceńcie sami.