“Generation Z” to horror zapowiedziany jeszcze w 2019 roku, jednak w wyniku pandemii koronawirusa (która z kolei zainspirowała Wheatleya do stworzenia straszaka “Na Ziemi”) odstawiony został na półkę. Nie zniknął jednak z radaru, bowiem reżyser właśnie zapowiedział jego debiut.
Polecany artykuł:
“Generation Z”, czyli zombie boomerzy kontra Gen Z
Promując “Meg 2”, Ben Wheatley potwierdził, że jego kolejnym projektem będzie sześcioodcinkowy serial pełen czarnego humoru i satyry na to, jak Brexit podzielił brytyjskie społeczeństwo – i w tym przypadku doprowadził do krwiożerczej walki dwóch pokoleń.
Akcja ma rozgrywać się w małym brytyjskim miasteczku, gdzie napięcia sięgają zenitu, a tajemniczy konwój wojskowy rozbija się przed domem spokojnej starości. Szybko okazuje się, że pojazdy przewoziły toksyczną substancję, która w wyniku wypadku przedostała się do lokalnego środowiska i zaraziła mieszkańców rzeczonej wspólnoty. Głównym objawem infekcji jest wszechogarniający apetyt na surowe mięso, więc nasi bohaterowie są “starzy, wściekli i zaczynają szaleć”. Wojsko stara się opanować epidemię i trzymać wszystko z dala od mediów, podczas gdy grupa nastolatków rusza do bitwy z wygłodniałymi emerytami.
Wheatley zapowiedział, że “Generation Z” ma być powrotem do mroczniejszego i ostrzejszego stylu, z jakiego niegdyś zasłynął. Z uwagi na fakt, iż – jak sam przyznał – jednym z jego ulubionych filmów jest “Świt żywych trupów” George’a Romero, możemy mieć już mgliste pojęcie o tym, z jakim klimatem będziemy mieć tu do czynienia.