"Sanatorium miłości", to program, w którym seniorzy szukają swojej drugiej połówki, dzieląc się przy tym swoimi życiowymi przeżyciami. Niejednokrotnie opowiadane przez nich historie wzruszały do łez. Nic więc dziwnego, że program nadal cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem telewidzów. Już w najbliższą niedzielę, 12 maja zobaczymy finałowy odcinek szóstej serii.
Szósta edycja show niemalże od pierwszego odcinka wywoływała wiele emocji. Telewidzowie tłumnie zasiadali przed telewizorem w niedzielny wieczór, aby z wypiekami na twarzy śledzić losy bohaterów show. Mogliśmy obserwować, jak między uczestnikami rodziły się przyjaźnie, ale również wzajemne animozje oraz ostra konkurencja o względy wybranek i wybranków serca. Wielkie poruszenie wywołała również decyzja jednej z uczestniczek. Maria Luiza zdecydowała się na opuszczenie sanatorium, jak sama tłumaczyła, zrobiła to ze względów rodzinnych, choć wielu twierdziło, że powodem jej decyzji jest rzekomy romans z żonatym mężczyzną, z którym kobieta jest związana poza programem.
"Sanatorium miłości" - finał 6. edycji już w najbliższą niedzielę. Maria ujawnia kulisy programu
Od początku jedną z najbarwniejszych postaci, która skradła serca zarówno widzów, jak i kuracjuszy jest Maria Oleksiewicz. Przebojowa i bardzo bezpośrednia bizneswoman tuż przed emisją finałowego odcinka uchyliła rąbka tajemnicy i w wywiadzie dla serwisu Plejada opowiedziała o tym, co działo się za kulisami programu. Wyznała, co usłyszała od Stefana, który z powodu problemów ze słuchem był nieco pomijany przez kuracjuszy.
Najbardziej opiekowałam się Stefanem, dlatego że to chodząca dobroć. Bardzo miły i sympatyczny. Brał mnie pod rękę, często sobie gadaliśmy. Wspierałam go, bo słabo słyszy i jest po trepanacji czaszki. W stosunku do niego trzeba mieć trochę więcej empatii, otoczyć wsparciem, nie podnosić na niego głosu i nie zastraszać - powiedziała Maria.
Wyznanie miłości w "Sanatorium miłości". Maria wyjaśnia
Maria odparła również zarzuty Zygmunta, jakoby wykorzystywała dobre serce Stefana, który często jej pomagał. Kuracjuszka wyznała także, że usłyszała od Stefana miłosne wyznanie.
On ciągle mówił do mnie: "moja Marysia". Powiedział: "wiesz, ja to cię bardzo lubię i szanuję, bo przypominasz mi moją córkę". Powiedział mi nawet na ucho, że mnie kocha, ale tego już nie pokazali - powiedziała.
Szybko jednak dodała, że mężczyzna w ten sposób chciał okazać jej szacunek i sympatię:
Chciał tylko powiedzieć, że mnie szanuje jako człowieka za moją empatię i to, że potrafię z nim rozmawiać. Wspierałam go w programie, żeby wszyscy widzieli, że nie można nikogo odtrącać - wyznała Maria Oleksiewicz.