"Sukcesja" to serial, który w ciągu kilku sezonów zdobył status kultowego i przyciągnął rzesze oddanych fanów na całym świecie. Opowieść o bezwzględnej walce o władzę w rodzinie medialnych magnatów stała się jednym z najważniejszych punktów na mapie współczesnego streamingu. Złożone, wielowymiarowe postacie, mistrzowsko nakreślone intrygi oraz bezlitosne ukazanie kulis wielkich korporacji sprawiły, że widzowie z zapartym tchem śledzili każdy kolejny odcinek. Popularność "Sukcesji" nie bierze się jednak jedynie z genialnie skonstruowanej fabuły, ale także z wybitnych kreacji aktorskich. Jeremy Strong, wcielający się w postać Kendalla Roya, stworzył jedną z najbardziej pamiętnych ról ostatnich lat, łącząc w swojej postaci wrażliwość, determinację, a przy tym nieuchronną skłonność do autodestrukcji. Co o potencjalnym powrocie do serii sądzi sam aktor? Czy jest jeszcze szansa, ze zobaczymy go w skórze Kendalla?
Jeremy Strong powróci do "Sukcesji"? Jest jasna deklaracja
Niektórzy widzowie, którzy z zapartym tchem śledzili losy Royów, ciągle nie mogą pogodzić się z myślą, że to już koniec "Sukcesji". Zewsząd dochodzą głosy domagające się kontynuacji, a fani nie ustają w apelach o powrót ulubionych bohaterów na ekrany. Jeremy Strong, w jednej z ostatnich rozmów dla magazynu "People", niestety rozwiał wszelkie plotki i pogłoski na temat powrotu do roli Kendalla. Nawet gdyby seria doczekała się nowych odcinków, to aktor jest zdania, że wątek jego bohatera zakończył się w idealnym miejscu. Zdaje sobie sprawę, że wiele osób chciałoby powrotu Kendalla, ale Jeremy Strong jasno deklaruje, że to już za nim i tę pamiętną kreację odkłada na przysłowiową półkę.
Wiem, że ludzie pragną jeszcze więcej "Sukcesji". Natomiast, jeżeli chodzi o rolę, jaką odegrałem w serialu, myślę, że doszedłem już do momentu końcowego. Dla mnie osobiście jest to coś, co szczęśliwie odłożyłem już na półkę." - powiedział Jeremy Strong