Emily na dobre opuści Paryż? Lily Collins o 4. sezonie, Rzymie i przyszłości serialu Netflixa

i

Autor: Netflix Emily na dobre opuści Paryż? Lily Collins o 4. sezonie, Rzymie i przyszłości serialu Netflixa

Tylko u nas

Emily na dobre opuści Paryż? Lily Collins o 4. sezonie, Rzymie i przyszłości serialu Netflixa

"Emily w Paryżu", "Emily w Rzymie", a może "Emily w Krakowie"? 4. sezon jednego z popularniejszych seriali Netflixa przyniósł sporo zmian, lecz na ile okażą się one permanentne? Jaka przyszłość czeka naszą ukochaną Emily i czy nowy luby to już ten jedyny? O te i kilka innych kwestii zapytaliśmy główną gwiazdę całego tego zamieszania, Lily Collins.

"Emily w Paryżu" czy "Emily w Rzymie"?

"Emily w Paryżu" to serial miłowany przez entuzjastów tzw. guilty pleasures, czyli seriali na odmóżdżenie. Nierealne perypetie, wydumane problemy i coraz to głupsze decyzje głównej bohaterki mogą przyprawić o zawrót głowy, ale kto raz na jakiś czas nie potrzebuje słodkiego eskapizmu, który oferuje ten niekwestionowany hit Netflixa? Zwłaszcza, że w najnowszym sezonie doszło do małej rewolucji i tak oto "Emily w Paryżu" stała się "Emily w Rzymie". Ale czy na pewno? Lily Collins uspokaja – sugerowaną przekąską do seansu wciąż pozostaje croissant, nie tiramisu.  

To zawsze będzie "Emily w Paryżu", tylko z motywem "Rzymskich wakacji". Kocham Rzym i całą obsadą świetnie się tu bawiliśmy. Mam nadzieję, że wrócimy tu w kolejnym sezonie, bo jest jeszcze tyle do odkrycia. Włochy są piękne zarówno pod względem kultury, historii, jedzenia, jak i ludzi. W Rzymie Emily pokazuje nowe oblicze i chciałabym bardziej się w to zagłębić. – zdradziła w rozmowie z Eską.

Przenosiny do wiecznego miasta były rewolucją nie tylko dla głównej bohaterki, ale i całej ekipy filmowej. Rzym to bowiem nie Paryż i rządzi się swoimi prawami. No i klimat ma zupełnie inny.

Akcja serialu z założenia rozgrywa się w Paryżu i jako obsada dobrze wiemy, jak to miasto funkcjonuje. Rzym jest zupełnie inny, ma swoją kulturę, zupełnie inne uliczki i wszechobecne ruiny. Jest inny w zachwycający sposób. Różni się nawet światłem, więc bez wątpienia było to odmienne doświadczenie. Część obsady, ze mną włącznie, była wcześniej w Rzymie, ale nie mieliśmy okazji go dobrze poznać, więc teraz wszyscy czuliśmy się jak Emily w 1. sezonie, co było wspaniałe. – dodała aktorka.

Emily nie tylko w Paryżu i Rzymie, ale też… Krakowie?

W trakcie rozmowy nie omieszkałam zapytać Lily, co sądzi o pomyśle, by od teraz z każdym kolejnym sezonem Emily przenosiła się do innego europejskiego miasta. W końcu nic tak nie zabija relacji jak rutyna, a o relacje z widzami dbać trzeba. Lily była taką perspektywą absolutnie zachwycona.

To mogłoby być fajne. Podoba mi się pomysł poznawania nowych miast, zwłaszcza, że Emily powinna więcej podróżować. Wciąż jest młoda i w ten sposób mogłaby lepiej poznać siebie. No i zaletą Europy jest to, że wiele miast jest tak blisko, wystarczy kupić bilet i wsiąść do pociągu. – stwierdziła.

Gabriel, Alfie, a może Marcello? Emily ma w tym sezonie w czym wybierać

Przejdźmy teraz do kwestii, która rozpala umysły większości widzek – nowego lubego naszej drogiej Emily. Po fiasko jakże śmiesznie krótkiego związku z Gabrielem bohaterce wpada w oko czarujący Włoch, znacząco różniący się od swych rywali. Czy Marcello to ten jedyny wyśniony książę w lśniącej zbroi? Zapewne nie, bo twórcy zdają się forsować narrację "Emily x Gabriel Endgame", ale Lily podkreśla, że jej bohaterka nie bez powodu straciła dla niego głowę.

Poznają się w zabawny sposób i zrozumienie, czy i jak znów się spotkają, zajmuje krótką chwilę. Wszystko między nimi wydaje się być tak naturalne, niemal jakby byli sobie przeznaczeni. I rozmawia im się bardzo swobodnie, co szczególnie spodobało się Emily. Dzięki niemu uczy się odpoczywać i odklejać rękę od telefonu, przez co staje się bardziej obecna i wrażliwa.

O Emily i Sylvie słów kilka

Emilka może zmieniać partnerów częściej niż rękawiczki, ale jedna relacja pozostaje w jej życiu niezmienna – przyjaźń z szefową Sylvie, która w tym sezonie wchodzi na nieco wyższy poziom. Widzimy je w scenach pełnych autentycznej czułości, co jeszcze dwa sezony temu było absolutnie nie do pomyślenia. Lily Collins zgadza się, że ich relacja znacząco ewoluowała na przestrzeni tych kilku odcinków, ale dziewczyny wciąż nie pokazały nam wszystkiego, na co je stać.

To złożona relacja. Teraz oczywiście są sobie bliższe niż w 1. sezonie. Sylvie podziwia siłę Emily, zaś Emily zaczyna dostrzegać jej wrażliwszą stronę. W ten sposób tworzą tę kobiecą przyjaźń, która pomaga im zarówno w pracy, jak i w życiu, bo wiele się od siebie uczą. Podoba mi się droga, jaką przeszła ta relacja i myślę, że można z niej jeszcze wiele wycisnąć. – skwitowała.

"Emily w Paryżu": 4. sezon inny niż wszystkie?

Trudno nie odnieść wrażenia, że tym razem "Emily w Paryżu" wróciła do nas jakaś… inna, i nie mam tu na myśli wyłącznie nieszczęsnego rozbicia sezonu na dwie części (serio Netflix, skończcie z tą praktyką) i wyprowadzki do wiecznego miasta. Twórcy chyba poszli wreszcie po rozum do głowy i zrozumieli, że nie samą Emily Paryż(/Rzym) żyje. Okazało się, że podobnego zdania jest Lily Collins.

Emily jest pewniejsza siebie i bardziej wrażliwa. Cieszę się, że do głosu doszli też pozostali bohaterowie, by widzowie mogli ich lepiej poznać i zrozumieć, nawet bez obecności Emily. Dzięki temu każdy zdoła się tu z kimś utożsamić. No i oczywiście mamy Rzym, chociaż to też nowy sezon w Paryżu, w końcu pojawia się odcinek świąteczny, ukazujący inne oblicze tego miasta. – dodała.

Pełną rozmowę, z której dowiecie się, czy Lily woli Rzym od Paryża, znajdziecie w załączonym materiale wideo. Wszystkie odcinki "Emily w Paryżu" dostępne są zaś w ofercie Netflixa.

SPRAWDŹ TEŻ: Polski akcent w hicie Netflixa. Zapytaliśmy twórcę, czemu właśnie Kraków

"Emily w Paryżu" powraca. Sprawdź, jak dobrze znasz ten kultowy już serial Netlfixa

Pytanie 1 z 10
Jak ma na nazwisko Emily?
"Emily w Paryżu": Lily Collins o 4. sezonie, nowej miłości i przyszłości hitu Netflixa
Listen on Spreaker.