Film "Elvis" trafił do kin 24 czerwca 2022 roku. To kolejna ekranowa opowieść o życiu legendarnego muzyka, który do dziś uważany jest za króla rock'n'rolla. Produkcja Baza Luhrmanna nie jest jednak typowym filmem biograficznym. Tytuł głównie opowiada o relacji między muzykiem a jego menadżerem Tomem Parkerem, tzw. Pułkownikiem. Historia słynnego menadżera jest równie ciekawa, co historia Presleya, więc Luhrmann postanowił skierować oczy widzów głównie na ten element. Na ekranie nie brakuje oczywiście wielu nawiązań do barwnego życia artysty i jego kultowych występów. Wszystkie hity, które miały wybrzmieć to wybrzmiały, a niektóre wykonał nawet sam Austin Butler! Kinowa produkcja przyciągnęła widzów i cieszyła się wielkim zainteresowaniem, chociaż reżyser nie powiedział jeszcze ostategnio słowa i możliwe, że zobaczymy jescze więcej scen z filmu.
"Elvis" z Austinem Butlerem będzie serialem?
Spokojnie, nie nakładajcie jeszcze brylantyny i nie wyciągajcie gitary z futerału. Plany są, ale nawet jeżeli dojdą do skutku to na efekty trochę poczekamy. Reżyser jeszcze w 2022 roku zdradził, że pierwsza wersja filmu trwała aż 4 godziny! Ostatecznie udało się skrócić montaż do 159 minut, chociaż Luhrmann nie ukrywa, że ma naprawdę sporo materiału, który prosi się o wykorzystanie. Fani do dziś pytają twórcę, czy zamierza coś z tym zrobić i kiedy zobaczą czterogodzinną wersję. Okazuje się, że nie jest to takie proste, bo stworzenie takiej produkcji wiąże się z ogromnymi kosztami.
Chodzi o to, czy studio zainwestowałoby w dłuższą wersję. Wiesz, to nie tak, że ja ją mam i sobie pokaże. Każda minuta postprodukcji kosztuje. Efekty wizualne, cięcia, dźwięk ADR - to wszystko trzeba zrobić. To nie tak, że wciskam przycisk i wychodzi czterogodzinny "Elvis". Trzeba wrócić do pracy i przysiąść nad tym, co zajęłoby z pół roku. Ogólnie jestem otwarty, ale nie teraz. Muszę od tego na chwilę odpocząć." - powiedział Baz Luhrmann w wywiadzie dla ScreenRant
To jednak nie wszystko. Skoro jest tyle nakręconych scen i materiału do montażu, to pojawił się pomysł stworzenia serialu, zamiast bardzo długiego filmu. I okazuje się, że reżyser jest na tak, nie zamyka się na takie rozwiązanie, ale też śmieje się, że musi uważniej dobierać słowa, bo fani trzymają go za język, więc nie chce nic obiecywać.
Listen on Spreaker.Nie zamykam się na taki pomysł, by w przyszłości pokazać jeszcze inną wersję Elvisa. To może być sposób. Musze jednak bardziej uważać, bo pamiętam, co było, gdy napisałem na Twitterze, że istnieje czterogodzinna wersja filmu. Fani stanęli z widłami pod moimi drzwiami i zaczęli skandować, że chcą to obejrzeć!" - mówi Luhrmann