Daredevil: Odrodzenie – czy warto obejrzeć nowy serial Marvela? (RECENZJA)

i

Autor: Disney+ (Marvel Studios) "Daredevil: Odrodzenie" – czy warto obejrzeć nowy serial Marvela? (RECENZJA)

Głośne premiery

"Daredevil" powrócił, ale w jakiej formie? Oceniamy "Odrodzenie" (RECENZJA)

2025-03-05 3:00

Po latach przerwy i licznych wybojach produkcyjnych, wreszcie wracamy do Hell's Kitchen. Marvel walczy o odzyskanie uznania widzów i po fiasko nowego "Kapitana Ameryki" wytacza ciężkie działa. Pytanie tylko, czy znów strzela nimi na oślep? "Daredevil: Odrodzenie" debiutuje dziś z dwoma odcinkami (z dziewięciu), ja zaś widziałam już całość i spieszę donieść, że jest dobrze. A nawet bardzo dobrze. Zapraszam do bezspoilerowej recenzji.

Wielu z was może dziś nie pamiętać, że "Daredevil" uchodził niegdyś za jeden z najlepszych seriali Netflixa. Później powstało Disney+, Myszka Miki poprzytkała się z królem streamingu i Diabeł z Hell's Kitchen, wraz z resztą ekipy, dokonał żywota. Jednak w myśl starej maksymy, że nie zarzyna się kury znoszącej złote jaja, włodarze Marvel Studios ponownie przysiedli do historii Matta Murdocka (Charlie Cox) i… omal nie wyłożyli się na twarz. Pierwsze doniesienia o "Odrodzeniu" napawały przerażeniem – serial miał być przeokrutnie długi i przeładowany odniesieniami do Kinowego Uniwersum Marvela. Na domiar złego miał ignorować wydarzenia z produkcji Netflixa i uderzać w tony znacznie bliższe koszmarnej "Mecenas She-Hulk". Było ponoć tak źle, że Jon Bernthal (Frank Castle aka Punisher) miał odmówić wzięcia udziału w projekcie. Na szczęście Kevin Faige poszedł po rozum do głowy, wymienił ekipę twórczą i tak oto Daredevil powstał z martwych z odpowiednią dozą gracji.

"Daredevil: Odrodzenie" – recenzja serialu Marvela

Na wstępnie odhaczmy formalności – tak, przysiadając do "Odrodzenia" winniście obejrzeć wszystkie trzy sezony poprzedniego "Daredevila". Nie zaszkodzi też znajomość fabuły "Hawkeye'a" i "Echo". Serial kontynuuje wątki z poprzednich odsłon i scenarzyści nie marnują czasu na ekspozycję i objaśnianie zażyłości łączących poszczególnych bohaterów. Start jest fenomenalny i iście hitchcockowski – pierwszy odcinek zaczyna się od trzęsienia ziemi i nie będzie przesadą, gdy napiszę, że równie mocną sekwencję otwarcia miało wyłącznie "Avengers: Infinity War". Ładunek emocjonalny, praca kamery, gra światłem i choreografia walk sprawiają, że mogę nawet wybaczyć kulejące CGI (ale serio, weźcie się w tym Marvel Studios ogarnijcie, bo trochę wstyd, mamy 2025 rok i stać was na dobre efekty specjalne).

Technicznie "Daredevil: Odrodzenie" to najlepszy serial, jakim dotąd uraczyło nas Marvel Studios. Fabularnie też nie zawodzi, a i miłośnicy mordobicia nie mają powodów do zmartwień – nikt tu nie wstydzi się netflixowych korzeni, a kategoria wiekowa 18+ nie wzięła się znikąd. Wciąż jest brutalnie, a jedna ze scen zahacza nawet o kino gore.

Daredevil: Odrodzenie – recenzja serialu Marvela

i

Autor: Disney+ (Marvel Studios) "Daredevil: Odrodzenie" – recenzja serialu Marvela

Uwierz w plan. Uwierz w Fiska

Głównym antagonistą jest tu "stary dobry" Wilson Fisk (Vincent D’Onofrio), który wkracza na scenę polityczną, a scenarzyści dumnie kontynuują misję "X-Men '97" serwując nam przerażające odbicie świata realnego. W "Daredevilu" nie ma miejsca na armie kosmitów i latające miasta, jest za to troglodyta-kryminalista z kruchym ego, który dzieli by rządzić i ma się za stojącego ponad prawem władcę wszechświata, kierującego zastępem bezmyślnych fanatyków. Twórcy nie musieli posuwać się do wysmarowania go pomarańczowym samoopalaczem, by nawet najbardziej niedomyślni widzowie sczaili aluzję. I przy odrobinie dobrej woli dostrzegli horror, którego stali się częścią.

Obrywa się też nadmiernym entuzjastom Punishera, a jak już przy nim jesteśmy, spieszę wyjaśnić, że choć Frank Castle nie widnieje na ekranie zbyt często, jego obecność nie ogranicza się wyłącznie do ugłaskania fanów i zajawienia solowego projektu, który został już oficjalne potwierdzony. Frank jest integralną częścią świata Matta Murdocka, a jego cameo znajduje uzasadnienie fabularne (i jest po stokroć wspaniałe, ale to chyba nikogo dziwić nie powinno).

Charlie Cox jako Matt Murdock i Vincent D’Onofrio jako Wilson Fisk w serialu Daredevil: Odrodzenie

i

Autor: Disney+ (Marvel Studios) Charlie Cox jako Matt Murdock i Vincent D’Onofrio jako Wilson Fisk w serialu "Daredevil: Odrodzenie"

"Daredevil: Odrodzenie" – czy warto obejrzeć nowy serial Marvela?

Reasumując, "Odrodzenie" to nie tyle godna kontynuacja, co najlepsza z dotychczasowych odsłon "Daredevila", w której znajdziecie wszystko, za co pokochaliście poprzednie sezony. I za co je znienawidziliście – serial hołduje bowiem tradycji zbyt długiego metrażu i dwa odcinki są tu zwyczajnie zbędne, a narracja bywa nierówna (czasem nieco przynudzają). Niemniej odnotowuję progres i liczę, że w 2. sezonie obędzie się bez dłużyzn. A i muszę pochwalić nawiązania do MCU, których w gruncie rzeczy jest jak na lekarstwo – scenarzyści sygnalizują (czasem z gracją słonia w składzie porcelany), że Daredevil funkcjonuje teraz w tym wielkim, pokracznym multiwersum, ale robią to na tyle rzadko, że nasz stary dobry Diabeł z Hell's Kitchen wciąż pozostaje ulicznym mścicielem i sam jest sobie sterem, żeglarzem i rybą. Do szczęścia nie potrzebuje Zimowego Żołnierza, Spider-Mana i Kapitana Ameryki. A już na pewno nie potrzebuje She-Hulk.  

Jak dobrze znasz seriale Marvela? QUIZ dla fanów trykociarzy Domu Pomysłów
Pytanie 1 z 10
Matt Murdock aka Daredevil nocą był superbohaterem, za dnia zaś...
Seriale Marvela - quiz
"Rebel Moon": gwiazdy nowego filmu Netflixa o współpracy z Zackiem Snyderem i walce ze Strażnikami Galaktyki | Wywiad