Pierwsza odsłona "Na noże" zawitała na ekranach kin w 2019 roku i okazała się być czarnym koniem rynku filmowego. Na ekranach królowały bowiem produkcje silnie zakorzenione w zbiorowej świadomości – finał "Infinity Sagi" Marvela, zwieńczenie opowieści o Skywalkerach, kolejna adaptacja "Małych Kobietek" i nowe dzieło Quentina Tarantino, oscylujące wokół jednej z najgłośniejszych zbrodni XX wieku. Powiewem świeżości były zaś oscarowy "Parasite" oraz właśnie "Na noże" – produkcja gatunkowo przypisana do kryminału, a jednak tak przewrotna i doskonale przemyślana, że zaskarbiła sobie uznanie zarówno widzów, jak i krytyków.
Czy sukces oparty na takich fundamentach dało się jednak powtórzyć i czy twórcy brali to w ogóle pod uwagę? Jak się okazuje, pierwsze myśli o sequelu pojawiły się jeszcze zanim ekipa opuściła plan pierwszej części. Daniel Craig, odtwórca roli ekscentrycznego detektywa Blanca, zdradził, że chęci były, ale wszystko zależało od reakcji publiki.
Rozmawialiśmy o sequelu jeszcze podczas zdjęć do "Na noże", ale w tej branży tak naprawdę jesteś na łasce i niełasce bóstw kina. Myślisz sobie: "Jest świetnie i fajnie byłoby to powtórzyć, ale co na to widzowie i krytycy?". Na szczęście film "Na noże" okazał się udanym przedsięwzięciem. Wiedzieliśmy, że to świetna rzecz, ale nikt nie spodziewał się takiego sukcesu. Dopiero gdy zdaliśmy sobie sprawę z jego popularności, zaczęliśmy na poważnie rozmawiać o kierunku prac nad sequelem.
Sequel wreszcie nadszedł, tym razem jakże trafnie zatytułowany "Glass Onion", i wbrew obawom odbiorców, okazał się być istnym arcydziełem i tworem skrajnie odmiennym od swojego poprzednika. Jaki był zatem przepis na tak spektakularny sukces? Obsada i reżyser wskazali kilka podstawowych składników.
"Glass Onion: Film z serii Na noże" – obsada i reżyser o procesie powstawania filmu
Wygląda na to, że za punkt honoru Rian Johnson obrał sobie udowodnienie widzom, że sequel doskonały to taki, który nie stoi na ramionach poprzednika, a kieruje naszą uwagę w zupełnie nowe rejony. Świeży pomysł, w połączeniu z odpowiednim warsztatem i pewnością swego, okazały się być w tym przypadku przepisem na sukces. Pogląd ten podziela odtwórczyni jednej z głównych ról – Kate Hudson, która w "Glass Onion" wcieliła się w odklejoną od rzeczywistości celebrytkę.
W pierwszej chwili pomyślałam, że jak na drugą odsłonę serii ten film jest naprawdę emocjonujący. Od razu spodobało mi się, że Rian zaplanował tę zagadkę morderstwa tak, żeby nikt nie porównywał jej z pierwszym filmem. Akcja toczy się w zupełnie innym środowisku. Rian jest genialnym reżyserem i scenarzystą, więc miałam pewność, że dobrze wie, co robi. Byłam bardzo podekscytowana, bo wszystko było takie świeże. Od razu zakochałam się w Birdie […] Pomyślałam, że to fantastyczna rola w samym środku tej zagmatwanej, dynamicznej zagadki morderstwa.
Ogromną siłą "Glass Onion" są oczywiście postacie, bo bez nich nawet najbardziej misterna układanka byłaby tylko pustą wydmuszką. Każdy bohater tej układanki sam jest układanką. To niesamowite. Każdy ma jakieś tajemnice – wyznała Hudson.
W kreowaniu tak przerysowanych, a jednocześnie boleśnie autentycznych postaci, i przekonującej dynamiki pomiędzy nimi, pomogła oczywiście doskonale dobrana obsada, której członkowie po prostu – jak sami przyznają – świetnie bawili się na planie.
Wyczuwalna w filmie radość i lekka bezmyślność oraz satyra i elementy slapsticku to efekt tego, że naprawdę świetnie się bawiliśmy – wyznał Edward Norton, który w "Glass Onion" zagrał geniusza-miliardera, a przy tym bezlitosną parodię Elona Muska. Rian po mistrzowsku dobiera aktorów, dzięki czemu masz okazję pracować z fantastycznymi ludźmi […] mieliśmy szczęście do naprawdę zabawnych ludzi, którzy potrafili wczuć się w klimat – dodał Daniel Craig.
Aktorzy szczególnie chwalą Riana Johnsona, czyli reżysera i scenarzystę, który z jednej strony prowadził ich pewną ręką, z drugiej zaś oferował wiele swobody twórczej w kreowaniu swoich postaci. Jeśli kiedykolwiek znajdziesz się w sytuacji, w której decydentem jest Rian Johnson, po prostu zgadzaj się na wszystko, co zaproponuje – zawyrokował Leslie Odom Jr.
Sam Johnson chwalił swoich aktorów, przywołując proces przenoszenia na ekran tak skrajnej postaci, jak Birdie:
Wyjaśniając, jak zagra swoją postać, Kate [Hudson – przyp. red.] powiedziała, że Birdie rozumie co trzecie słowo. Doskonale ją podsumowała. Załapała to od pierwszego razu, gdy przyszła na czytanie roli. Ja tylko pozwoliłem jej to rozwinąć. To było niesamowite. Jest takie stare aktorskie powiedzenie: "Żeby dobrze zagrać pijaka, trzeba zachować trzeźwość". Aby zagrać kogoś, kto rozumie co trzecie słowo, trzeba nie lada inteligencji. Kate ogromnie wzbogaciła swoją postać o nieskrępowany humor. Ma wielki talent komediowy.
"Glass Onion", czyli wyśmienity kryminał z głębszym przekazem
Pomijając miłą atmosferę na planie, aktorów cieszy fakt, że film nie tylko dostarcza rozrywkę, ale także ma coś do przekazania. Z jednej strony mamy radość, entuzjazm i zaspokajanie pragnień, a z drugiej niezwykle frapującą opowieść o układzie sił oraz ludzkiej żądzy władzy i kontroli nad sytuacją, co w połączeniu daje filmowi głębszą strukturę – przyznała Hudson.
Daniel Craig, prywatnie zapalony miłośnik kryminałów, pochwalił też Johnsona za podejście do poruszanej tematyki i umiejętność wychodzenia poza schemat.
Uwielbiam dobrze nakręcone kryminały. Zdarzają się rzecz jasna zupełnie przewidywalne produkcje, co utwierdza mnie w przekonaniu, że kluczem do zaskoczenia widza jest dobrze napisany scenariusz w rękach odpowiedniego reżysera – i taki był nasz cel w przypadku tego filmu. Rian wykonał świetną pracę, a świadomość, że oglądasz film zrealizowany przez utalentowanego filmowca, działa krzepiąco. Sądzę, że takie wrażenie odnosi się oglądając filmy Riana Johnsona, które sam uwielbiam.
Edward Norton pokusił się zaś o jeden z największych możliwych komplementów, wyrokując, że obie odsłony "Na noże" z pewnością spodobałyby się samej Agacie Christie. Osobiście przyznam, że trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.