Spis treści
- "Squid Game" jako światowy fenomen
- "Squid Game 2" nadciąga i Netflix posłał nas na Arenę
- Świetna (i na szczęście bezpieczna) zabawa
- "Squid Game": co nas czeka w 2. sezonie?
"Squid Game" jako światowy fenomen
"Squid Game" to nieoczekiwany hit Netflixa, w którego globalny potencjał nie wierzyli nawet sami twórcy. A przynajmniej nie zakładali, że ich koreański serial okaże się prawdziwym fenomenem, o którym powstała już zapewne niejedna praca magisterska. Panuje bowiem przekonanie, że produkcje nieanglojęzyczne nie sprzedają się w kinie i streamingu tak dobrze, jak ich konkurenci (w końcu mało komu chce się w dzisiejszych czasach czytać napisy), a tu proszę – niespodzianka.
Niepozorny serial, pozbawiony jakiejkolwiek większej promocji, zawitał przed trzema laty do biblioteki Netflixa i… oglądał się jak szalony. Do tego stopnia, że po dziś dzień okupuje 1. miejsce najchętniej oglądanych seriali streamera, wyprzedzając takie kolosy jak "Stranger Things" i "Wednesday".
"Squid Game 2" nadciąga i Netflix posłał nas na Arenę
W myśl zasady, że nie zarzyna się kury znoszącej złote jaja, Netflix zamówił kontynuację "Squid Game", której premiera odbędzie się już 26 grudnia 2024 roku. Ja już widziałam całość, ale na obecną chwilę nie mogę nic zdradzić, gdyż średnio marzy mi się wizyta panów w maskach i czerwonych kombinezonach.
W czwartek 12 grudnia w Kinotece odbył się specjalny pokaz dla dziennikarzy i influencerów, którzy mieli okazję zobaczyć pierwszy odcinek. Następnie ekipa Netflixa przydzieliła nam spersonalizowane opaski z numerem gracza oraz zdjęciem (AI wyczyniało tu cuda i niektóre "fotki" na długo pozostaną obiektem żartu), i wpakowała w autokary nie chcąc zdradzić, dokąd zmierzamy. Wiedzieliśmy tylko, że na Arenę.
Ta prezentowała się doprawdy imponująco. W holu czekały na nas szafki i piętrowe łóżka, stylizowane na pomieszczenie, w którym spali uczestnicy serialowego Squid Game. A po przejściu przez drzwi strzeżone przez odzianych w czerwień ochroniarzy (z których tylko wybrani mogli z nami rozmawiać i wszyscy na prawdę wczuli się w role), naszym oczom ukazała się Arena stanowiąca dość wierne odwzorowanie tego, co widzieliśmy w serialu.
Polecany artykuł:
Świetna (i na szczęście bezpieczna) zabawa
Zasady były proste: na Squid Game Arenie znajdowały się cztery główne gry znane nam z serialu Netflixa. By zgarnąć wielką nagrodę, należało wygrać każdą z nich. Stety i niestety wprowadzono kilka zmian: stety, bo nikt do nas nie strzelał, niestety, bo wygraną był dres, nie góra pieniędzy. Cóż, jak to mówią – coś za coś.
To była najciekawsza noc tego roku. A ponieważ przegrałam w każdej możliwej konkurencji to cieszę się, że to była tylko gra. Ciasteczko, które trzeba było wyciąć igłą (znamy to z pierwszego sezonu) wypadło mi z ręki i potłukło się nim znalazłam igłę.
W ciuciubabkę odpadłam jako pierwszą chociaż w tej konkurencji domagam się varu bo przecież się nie poruszyłam! W przeciąganiu liny dałam z siebie wszystko, ale chyba za mało na siłownię chodzę. Trzeba będzie wrócić by przy trzecim sezonie zgarnąć całą nagrodę. A nagroda niczym w serialu wisiała nad nami i przypominała o co toczy się gra – relacjonuje Kama Ryciak z Radia ESKA.
Choć kilkanaście osób zdołało zgarnąć nagrodę, muszę przyznać, że gry okazały się trudniejsze niż mogłoby się wydawać! Zwłaszcza Dalgona (wycinanie ciasteczka), bo to ślepy traf decydował, czy dostaniemy trójkąt lub koło, czy tę nieszczęsną parasolkę. Ja, jako najbardziej pechowy człowiek na naszej planecie, otrzymałam oczywiście parasolkę i przegrałam w ciągu jakichś 3 sekund. Znacznie lepiej szło mi w minigrze (która oczywiście nie liczyła się do głównej wygranej), gdzie klikając w automat ścigaliśmy się Funko Popami.
Polecany artykuł:
Wieczór był długi i pełen wrażeń. Należy oddać Netflixowi, że udało im się zorganizować event, który w przyszłości będzie służył za wzór "tak robi się serialowy marketing".
Cały wieczór zrobił na nas ogromne wrażenie. Fakty, że cały event był mocno tajemniczy, wprowadzał jeszcze fajniejsze emocje. Na pewno ten wieczór zostanie z nami na długo! – zachwyca się Weronika Adamska z ESKI i w pełni się z nią zgadzam.
"Squid Game": co nas czeka w 2. sezonie?
W nowych odcinkach Seong Gi-hun (Lee Jung-jae) powraca, żeby stoczyć walkę z mrocznym Front Manem (Lee Byung-hun). Z kolejnymi grami stawka staje się coraz bardziej zabójcza, a misja Gi-huna, aby raz na zawsze zakończyć Squid Game, okazuje się celem nadrzędnym. Czy uda mu się przeciwstawić tajemniczym organizatorom, czy też system pochłonie jeszcze więcej ofiar?
Na ekranie, oprócz znanych twarzy, fani zobaczą również nowych członków obsady: Yim Si-wana, Kang Ha-neula, Park Gyu-young, Lee Jin-uka, Park Sung-hoona, Yang Dong-geuna, Kang Ae-sim i Jo Yu-ri, którzy swoimi intrygami przyczynią się do złożoności świata Squid Game. 2. sezon "Squid Game" zadebiutuje w Netflixie już 26 grudnia.