TYLKO U NAS

Blanka Lipińska jakiej jeszcze nie widzieliście. Opowiedziała nam o swoim nowym programie

Blanka Lipińska i jej "(Nie)Poradnik turystyczny" czekają już na was w Prime Video, a nam udało się zamienić kilka słów z autorką "365 dni". Jak w ogóle doszło do powstania programu? Skąd pomysł na taki skład? Które popularne miejsca turystyczne są absolutnie przehajpowane, a gdzie naprawdę warto się udać? No i oczywiście – kiedy kolejna książka? Blanka Lipińska odpowiada na wszystkie nurtujące nas pytania.

Spis treści

  1. Blanka Lipińska szczerze o podróżujących influencerach
  2. Blanka Lipińska i jej "(Nie)Poradnik turystyczny" – które popularne miejsca nie są warte zachodu?
  3. "(Nie)Poradni turystyczny" – Blanka Lipińska o swoich podróżniczych zachwytach i zawodach
  4. "(Nie)Poradnik turystyczny" – Blanka Lipińska o składzie ekipy programu

Blanka Lipińska ruszyła na podbój świata i streamingu. 25 października ukazał się nowy program z jej udziałem, "(Nie)Poradnik turystyczny", w którym to odwiedza ciekawe turystyczne zakątki świata: Brazylię, Japonię, Bali, Norwegię oraz Peru i rzuca wyzwanie utartym opiniom na ich temat. Skąd w ogóle pomysł na ten format?

Dwa lata temu zwrócili się do mnie przedstawiciele Prime Video z propozycją programu ze mną. Od razu zapytałam o to, co będziemy robić. Usłyszałam, że jeszcze pomysł na format powstaje, ale chcą, aby był to program ze mną. Stwierdziłam, że czemu nie, zróbmy to! I po dwóch latach negocjacji i produkcji teraz jesteśmy w tym miejscu – wyjaśniła Blanka Lipińska w rozmowie z Eską.

Skoro pomysł już był, trzeba było dobrać destynacje. Rozstrzał miejsc, do których udali się Blanka i jej partnerzy (do których zresztą później przejdziemy) był dość potężny. Jaki był klucz doboru?

Produkcja wybierała destynacje i celowali po prostu w miejsca, w których jeszcze nie byłam, żeby czymś mnie mimo wszystko zaskoczyć. Poza tym w "(Nie)Poradniku Turystycznym" pojawiają się też goście specjalni i to także wpłynęło na planowanie, bo potrzebowaliśmy znanych Polaków, którzy z danym miejscem są w jakiś sposób związani. Przecież mało kogo interesowałoby, gdybyśmy podróżowali po Europie, pojechali na przykład do Czech albo na Słowację, gdzie można dotrzeć samochodem, lub do Hiszpanii, gdzie są "tanie loty". Wymagało to trochę wysiłku naszych producentów, by znaleźć i ludzi i te destynacje – tłumaczy Blanka.

Blanka Lipińska szczerze o podróżujących influencerach

Jeśli zakładacie, że "(Nie)Poradnik turystyczny" to ni mniej, ni więcej, a opłacona reklama określonych lokacji, którą Blanka Lipińska tylko uświetnia swą twarzą i usiłuje nam sprzedać, to jesteście w błędzie. W naszej rozmowie bez ogródek przyznała, że poleca wyłącznie to, co ją zachwyciło, a gdy opinię ma negatywną, nie zamierza gryźć się w język.

Oczywiście spodziewam się, że w mediach przeczytam: "Lipińska narzeka". Nie, Lipińska ma swoje zdanie o danym miejscu. Jeśli mi się nie podoba, to nie powiem przecież, że "delikatnie szumią wierzby na wietrze".  Nie, powiem: "Słuchajcie, moim subiektywnym zdaniem to nie jest fajne miejsce, jest przereklamowane".

Gdy zapytałam, czy w takim razie można określić ją mianem anty-influencerki (był to swojego czasu popularny trend na TikToku) zaprzeczyła wyjaśniając:

Nie powiedziałabym, że anty. Po prostu patrzę realnie na pewne rzeczy. Miałaś okazję zobaczyć pierwsze trzy odcinki, więc sobie wyobraź – masz tę Japonię, to Tokio, nieprawdopodobną kulturę, która jest bardzo stara i w samym sposobie, w jaki ci ludzie funkcjonowali wieku temu, jest nieprawdopodobna, a po co tam jadą influencerzy? Żeby się przejść po skrzyżowaniu. No przecież to jest idiotyczne. Nie zabytki, nie wulkany, nie przyroda, która jest niesamowita. Nie. Skrzyżowanie. Na Wilanowie też mamy skrzyżowanie. Niewiarygodne – nawet pod tym hotelem, w którym siedzimy JEST SKRZYŻOWANIE (śmiech). Zastanawiam się więc: "what the f***k?". Jedziesz do Tokio, gigantycznego miasta, w którym żyje chyba – nie chcę teraz skłamać – niemal tyle ludzi, co w Polsce (jest to prawda, w 2024 roku populacja Tokio wynosi 37.1 mln osób, w Polsce zaś 37.5 mln – przyp. red.) i jedziesz zobaczyć akurat skrzyżowanie? Seriously?

Blanka Lipińska i jej "(Nie)Poradnik turystyczny" – które popularne miejsca nie są warte zachodu?

Skoro już ustaliłyśmy, że Blanka w bawełnę nie owija i wprost mówi, co myśli, nie omieszkałam zapytać, które z popularnych destynacji turystycznych uważa za przereklamowane.

Tulum jest totalnie przehajpowane, a tak ABSURDALNIE drogie. Są rzeczy, za które możesz zapłacić, bo są tego warte, ale Tulum nie jest jednym z nich. Stało się tak drogie, bo zostało sztucznie napompowane – usłyszałam w odpowiedzi.

Po chwili Blanka dodała, że przehajpowany jest też słynny Jezusek z Rio, a ja przy okazji dowiedziałam się, że sfilmowanie takiego Jezuska to nie jest wcale łatwa sprawa – trzeba załatwić multum pozwoleń, a na deser zapłacić "małe drobne" 20 tys. dolarów.

Zatem my, już bez kamer, pojechaliśmy ostatniego dnia do tego Jezuska i powiem ci zupełnie serio – nic szczególnego – skwitowała.

Format "(Nie)Poradnika turystycznego" nie powinien zdziwić nikogo, kto śledzi Blankę Lipińską w mediach społecznościowych. Od dawna relacjonuje w nich bowiem swoje liczne podróże, bo jak sama przyznaje – kocha zwiedzać świat. Ciekawiło mnie zatem, czy jest miejsce, do którego z jakiegoś powodu nie chciałaby się udać.

Nigdy nie chciałabym pojechać do Indii i raczej moja stopa tam nie postanie, bo ten kraj kojarzy mi się z brudem. Prawdopodobnie przez Ganges, w którym się myją i piorą i chowają zmarłych. Nie ma takich pieniędzy, za które bym tam pojechała, więc nawet gdyby produkcja powiedziała mi: "Słuchaj, jedziemy do Indii", odmówiłabym – wyznała.  

"(Nie)Poradni turystyczny" – Blanka Lipińska o swoich podróżniczych zachwytach i zawodach

W "(Nie)Poradniku turystycznym" odwiedzamy pięć miejsc: Brazylię, Japonię, Bali, Norwegię oraz Peru. Mówiąc szczerze nie byłam ani trochę zdziwiona, gdy Blanka Lipińska przyznała, że najmniej podobało jej się na Bali.

Nie mogę powiedzieć, by któreś zrobiło największe wrażenie, ale jedno zrobiło najmniejsze i nie wrócę tam, jeśli z jakiegoś powodu nie będę musiała. Jest to Bali, które uważam za przereklamowane i niefajne. Tak naprawdę poza wizytą u Baliana, nie zachwyciło mnie nic. Jest tam tanio, ale znam wiele innych miejsc na świecie, które są bliżej, są ciekawsze, mają lepszą pogodę i również jest tam tanio.

O pozostałych miejscach wyrażała się już w samych superlatywach. W Peru się zakochała i przyznała, że z chęcią tam wróci, Brazylię widziała już po raz kolejny, ale niezmiennie była zachwycona. "Kocham ten kraj i tych ludzi za ich vibe. Takiego vibe'u jaki oni mają, takiej radości życia, nie widziałam nigdzie na świecie" – stwierdziła. Norwegię określiła jako przefantastyczną, acz horrendalnie drogą. "Jak już mnie zgina na widok cen, to NAPRAWDĘ jest drogo. Ale przepiękne miejsce i tam na pewno wrócę, tylko zimą" – skwitowała. Największy niedosyt odczuwa jednak względem Japonii.

Japonia – świetna! Tylko to kraj, w którym najmniej widziałam. Może dlatego, że byliśmy tylko w mieście. Tam bym chciała wrócić tak na 10 dni, by sobie pojeździć i popatrzeć, bo w tej kulturze tkwi jakaś zagadka. Coś jest z nimi nie tak i ja chciałabym się dowiedzieć co. Coś mnie tam z jednej strony ciągnie, z drugiej zaś niepokoi.

"(Nie)Poradnik turystyczny" – Blanka Lipińska o składzie ekipy programu

W tych pięć podróży Blanka wybrała się ze swoim życiowym partnerem i "bratem z wyboru", czyli bliskim przyjacielem, z którym zna się od wielu lat. Zapytałam, skąd pomysł na takie trio, a nie na przykład romantyczne podróże we dwoje. Jej odpowiedź niesamowicie mnie rozbawiła, gdyż Blanka ponownie pokazała olbrzymi dystans do siebie.

Długo myśleliśmy nad składem. Rozmawialiśmy o tym, jak program ma wyglądać, jaki ma mieć vibe itd. Ja znam Marcina ponad 10 lat i to jest taki nasz towarzyski Stańczyk. Wiadomo, że jak się gdzieś go, to będzie beka. Poza tym wszyscy zakładają, że ja jestem niemiła, bo mam wiecznie taką minę, a ja po prostu taką mam twarz! Mój chłop ma jeszcze gorszą. Nawet przed chwilą przeczytałam komentarze, że wygląda jakby cierpiał, a on tak po prostu wygląda! Nawet w domu, jak jest zadowolony! Zatem pomyślałam sobie, że jak pojadą dwie osoby z bitch face'em, to chociaż jeden śmieszek jest potrzebny. No i mamy rudego, 140-kilowego gościa, dla którego w ogóle nie ma granic. I tak razem podróżujemy. Marcin z moją rodziną spędza święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc i wiem, czego mogę się po nim spodziewać. Wiem też, że z pomocą Marcina wypełnię lukę humorystyczną, a i ja i Paweł przy nim, dla odmiany, również trochę luzujemy. Zatem był po prostu dobrym wyborem, bo też nie chciałam, jechać z kimś kogoś, kogo nie lubię.

Jeszcze większy dystans (i poczucie humoru) pokazała opowiadając mi o "najgrubszej" sytuacji z programu.

"(Nie)Poradnik Turystyczny" to Lipińska w wydaniu, w którym nie da się mnie oglądać na co dzień. No bo umówmy się, kiedy pokazujesz coś na Instagramie, to tylko przypadek może sprawić, że ktoś cię na przykład rozbawi do łez. Tak jak choćby w odcinku z Bali przed huśtawką. Nie będziemy spoilerować, bo to moim zdaniem jest jeden z najgrubszych momentów w tym programie. Tam zobaczycie mnie w sytuacji, gdy pierwszy raz w życiu w ogóle nie kontroluję swojego ciała, swojej mimiki. To mnie z jednej strony trochę przeraziło, ale potem pomyślałam sobie – walić to, że ludzie to zobaczą. Bo jak ja się śmieję szczerze, to mi wychodzi taka wielka gruba żyła na czole, wszystko mi się marszczy i wyglądam jak żaluzja połączona z kartoflem, co się gdzieś zapodział przy śmietniku i się pomarszczył. Na co dzień staram się udawać, że nie mam 40 lat, jestem szczupła, porobiona, naciągnięta i wszystko jest git, a w programie wielokrotnie widać, że mam bardzo dużo zmarszczek na twarzy. Ale trudno, co się obśmiałam, to moje. Szczerze? Dawno się tak nie śmiałam.

Można zatem stwierdzić, że w "(Nie)Poradniku turystycznym" ujrzymy Blankę Lipińską jakiej dotąd nie widzieliśmy...

Absolutnie! Wy mnie widzicie albo w wywiadach, albo na ściankach, albo ewentualnie na socialach. A ile z życia pokazujemy na socialach? 20 minut z 24 godzin dziennie? Nie można powiedzieć, że się kogoś zna, jeśli się z nim nie zobaczyło czegoś, co jest rzeczywistością. Tu nie ma scenariusza. Jedynie co wiesz, to że tego dnia pojedziesz na przykład na Bali na huśtawki, bo to instagramowe miejsce. Ale co się tam wydarzy? Tego już nie wiesz. I jeżeli mamy na przykład jakiś zakładzik, to jest to zakładzik, który wynika po prostu z chwili. Wpadamy na pomysł i jest realizacja. Także każda rzecz, którą zrobiliśmy, nie była w ogóle przećwiczona. To też mnie na początku przerażało, ale teraz po kilkukrotnym zobaczeniu wszystkich odcinków, myślę sobie: "dobra, fajnie, niech ludzie zobaczą, że nie zawsze masz tę twarz podłej s*ki" (śmiech).

Wszystkie odcinki (Nie)Poradnika turystycznego" znajdziecie w ofercie platformy Prime Video.

SPRAWDŹ TEŻ: Blanka Lipińska o kolejnej książce: "życzcie mi, żebym nigdy więcej nic nie napisała"

Jak dobrze znasz serię "365 dni"?

Pytanie 1 z 9
Gdzie poznają się Laura i Massimo?
365 dni: Ten dzień