Bejbi Blues

i

Autor: materiały prasowe

BEJBI BLUES - recenzja. Czy warto iść do kina na Bejbi Blues?

2013-01-10 11:33

Bejbi Blues - recenzja. Czy warto iść do kina na nowy film autorki Galerianek? Przeczytaj recenzję nadesłaną przez jednego z czytelników Eska Cinema!

BEJBI BLUES – wideoklipy i fast-food

Twórczyni głośnych GALERIANEK, Katarzyna Rosłaniec to osobne zjawisko w polskim światku filmowym. 33-letnia reżyserka stała się prawdziwym rzecznikiem młodego pokolenia – generacji Facebooka, Youtube’a i Kwejka. Jej drugi film jest próbą jeszcze dogłębniejszej analizy tego, co polskim nastolatkom w duszy gra. W weekend otwarcia pospieszyło na niego aż 130 tysięcy widzów, zatem wszystko wskazuje na to, że obserwacje reżyserki trafiają na podatny grunt.

Główną bohaterką BEJBI BLUES jest 17-letnia Natalia, świeżo upieczona mama małego Antosia. Świadomie zaplanowane dziecko jest dla niej „gadżetem do kochania”, bo i sama miłość stała się dzisiaj daniem z fast-foodu, czymś, co możemy wepchnąć pomiędzy inne puste pojęcia, pozornie składające się na sens życia. Jej kontakty z innymi bohaterami stopniowo odsłaniają beznadzieję współczesnych emocji. Ich życie jest spełnieniem postmodernistycznego snu, w którym swoją rzeczywistość układa się niczym mozaikę z odpowiadających nam elementów, ale końcowym efektem jest przysłowiowa tabula rasa.

Rosłaniec pozostaje wierna swojemu filmowemu językowi. Nadal jest głośno, kolorowo, teledyskowo. Świat przedstawiony w „Bejbi Blues” jest przerysowany, nie jest ani fantazją, ani rzeczywistością. Aż kipi od zabawy, seksu i modnych ciuchów. Jest wreszcie przejmująco smutny, bo za scenograficzną fasadą kryje się całkiem realny współczesny dramat.

nad. Marek Lewoc

Nie czytałeś jeszcze?

>>> ZŁOTE MALINY 2013 - nominacje dla najgorszych filmów 2012 roku. Zmierzch ma ich aż 11!

al