Po sukcesie "Istoty wody" Avatar 3 budzi wiele emocji. Nie brakuje pytań o kolejny film z tej serii, a sam James Cameron wspominał, że na trzech odsłonach się nie zakończy. Twórca długo trzymał widzów w niepewności, bo sequel pojawił się na wielkich ekranach kilka lat po premierze "jedynki". Proces tworzenia efektów specjalnych pochłonął masę budżetu, ale również czasu. Co jednak warto podkreślić, to fakt, że razem z "dwójką" realizowano również zdjęcia do trzeciego filmu. Ostatnio pojawiło się na ten temat kilka ciekawych informacji.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: „Kiler” i „Poranek kojota” ocenzurowane. Nadawca woli uniknąć kary
Avatar 3 serialem? Tego chyba nikt się nie spodziewał
Zagraniczne media donoszą, że Avatar 3 może zostać serialem limitowanym. Ponoć James Cameron ma ponad 9 godzin materiału, które ciągle znajdują się w postprodukcji. Nie chce ich wykorzytywać do Avatara 4, więc pojawił się pomysł podzielenia tego na odcinki i wypuszczenia na platformie Disney+. Serial miałby być uzupełnieniem tego, co zobaczymy na sali kinowej. Jeżeli pomysł okaże się prawdziwy, to fani tej produkcji będą mieli co oglądać w 2024. Właśnie w grudniu tego roku tytuł ma zadebiutować na ekranach. Informacja o odcinkowej produkcji pojawiła się w podcaście "The Hot Mic" Jeffa Sneidera. Treść brzmiała następująco:
"Kilka miesięcy temu wypuściłem informację, że James Cameron ma dziewięciogodzinną wersję Avatara 3, do której chce dokończyć efekty specjalne. Wiele osób pomyślało: "Dlaczego studio miałoby za to płacić? Dlaczego miałby nalegać na zrobienie efektów wizualnych, skoro potem będzie montował film?" Pomysł polega na tym, że Cameron zrobiłby wszystkie efekty specjalne do swojej dziewięciogodzinnej wersji "Avatara 3", a następnie wypuściłby go na Disney+ jako limitowaną serię po premierze wersji kinowej."
Uważacie, że to dobry pomysł? Taka forma Avatara spotkała się z mieszanymi opiniami widzów, a niektórzy uważają, że Cameron powinien zdecydować się na film albo serial - nie prezentować tego w dwóch wersjach. Do premiery jeszcze kawał czasu, więc jak będzie finalnie, zobaczymy.