Choć od finału Sanatorium miłości 2024 minęło już trochę czasu, to seniorzy, którzy brali udział w tegorocznej edycji nieustannie są na topie. Kuracjusze wykorzystują popularność, którą zdobyli dzięki randkowemu show i chętnie udzielają wywiadów oraz pojawiają się w mediach. Wśród aktywnych w sieci osób znajduje się najbardziej kontrowersyjny uczestnik - Andrzej. Wysportowany mężczyzna już w pierwszym odcinku zdradził, że jest rozwodnikiem, a na nieudane relacje miała wpływ jego praca, która wiązała się z licznymi wyjazdami. Do ojczyzny wrócił, gdy dowiedział się, że jego mama jest bardzo schorowana. Wraz z bratem postanowił, że będą się nią opiekować. To wszystko sprawiło jednak, że senior zmagał się z problemami finansowymi. Mężczyzna, przed pójściem do programu pracował na pół etatu jako kurier, jednak zarobki nie pozwalały mu na wynajęcie mieszkania, przez co zajmował skromny, mały pokój w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej.
Sanatorium miłości - Andrzej
Andrzej z Sanatorium miłości 2024 po programie wyszedł na prostą. Jakiś czas temu, w rozmowie z Plejadą, wyjawił, że jego sytuacja nie była aż tak dramatyczna, jak wielu się wydawało. Dodał, że ośrodku pomocy wracał do zdrowia po zabiegu artroskopii kolana.
Moja płynność finansowa została troszeczkę zachwiana, więc skorzystałem z tzw. kilkumiesięcznego "programu wytchnieniowego", który proponuje zabiegi fizjoterapeutyczne po dużo niższych cenach niż te komercyjne. Może z tego skorzystać każdy. Poza tym przez wiele miesięcy udzielałem się tam jako wolontariusz i mogę powiedzieć, że to fantastyczne miejsce z bardzo dobrą atmosferą. Pewien etap jednak jest już za mną.
Na początku maja mężczyzna zdradził, że sytuacja materialna z "lekko zachwianej" poprawiła się na tyle, że może pozwolić sobie na wynajem mieszkania.
Obecnie mam dach nad głową, wynajmuję mieszkanie, za które normalnie płacę, i bardzo się cieszę, że spędziłem w Polskim Komitecie Pomocy Społecznej kilka miesięcy, bo dodało mi to skrzydeł.
Moja płynność finansowa się ustabilizowała i mogę dorobić do niedużej emerytury, która wynosi ok. 2 tys. zł. Pracuję jako kierowca w firmie transportowej. Kierowcy tirów zarabiają 9 tys. zł miesięcznie, a mnie wystarczy te 3,5 do 4,5 tys. zł. Pomagam też koledze przy przeprowadzkach, dzięki czemu zawsze wpadnie kilka groszy. Dla mnie praca fizyczna to relaks.
Teraz jednak media obiegła zaskakująca wiadomość - Andrzej z Sanatorium miłości 2024 prosi o pomoc materialną. Wiele osób wystraszyło się, że jego sytuacja finansowa znowu się pogorszyła. Jednak nic bardziej mylnego, mężczyzna wystosował apel w związku z charytatywną akcją na rzecz sportowców. Senior, jako ambasador Stowarzyszenia Oldbojów Piłki Ręcznej, chce rozpocząć zbiórkę pieniędzy. Środki zamierza przeznaczyć na rehabilitację byłych profesjonalnych i amatorskich sportowców. Wszystko ze względu na to, że często nie stać ich na to, żeby poprawić swoje zdrowie.
Potrzeby są ogromne. Ci ludzie, a jest ich naprawdę sporo, nie mają pieniędzy na rehabilitację, która kosztuje setki tysięcy złotych. Borykają się też z problemami socjalnymi - nie stać ich na kupno pralki czy innego sprzętu AGD - podkreślił w rozmowie z Plejadą.
Stowarzyszenie nie jest na tyle stabilne finansowo, żeby mogło pomagać wszystkim. (...) Znam byłych sportowców z Poznania, Koszalina czy Złotoryi, którzy cierpią i są w trudnej sytuacji, ale niestety państwo im nie pomaga. Ze swoim cierpieniem muszą radzić sobie sami, a rehabilitacja często przekracza ich budżet - dodał.