Strajk scenarzystów i aktorów to temat, który z tygodnia na tydzień przybiera na sile. Ci pierwsi wyszli na ulice z początkiem maja 2023 roku. Powodem buntu są, m.in. kiepskie zarobki nieadekwatne do wielkiego rozwoju platform streamingowych i wykorzystywanie nowych technologii w branży, a właściwie zastępowanie sztuczną inteligencją pracy wszystkich pisarzy. Już teraz wytwórnie poważnie myślą o korzystaniu z AI, by ta pisała scenariusze na podstawie książek. Przez strajk wiele produkcji zostało opóźnionych i pojawią się zdecydowanie później niż wcześniej zakładano. Porozumienia nie widać na horyzoncie, chociaż okazuje się, że dla hollywoodzkiego przemysłu filmowego to dopiero początek problemów. Teraz do akcji dołączają się aktorzy, którzy uderzyli pięścią w stół i również zamierzają walczyć o lepsze jutro.
Strajk aktorów w Hollywood. Czegoś takiego dawno nie było
Hollywoodzcy aktorzy rozpoczęli strajk i tym samym dołączyli do scenarzystów. To wyjątkowa sytuacja, która nie powtarza się zbyt często. Przypomnijmy, że ostatni raz wspólny strajk miał miejsce w latach 60., kiedy zaczęto skupiać się na dystrybucji w telewizji, zamiast kinowej. To oznacza, że warto potraktować go poważnie, bo w przeciwnym razie przyszłość branży filmowej stanie pod znakiem zapytania. Niestety wszystko wskazuje na to, że o powadze można zapomnieć. W sieci krąży wypowiedź jednego z przedstawicieli producentów, z której wynika, że chcą przetrzymać twórców do jesieni "aż zaczną tracić domy". Serwisy streamingowe również mogą sobie pozwolić na pauzę w pracach nad nowymi projektami, bo mają spory zapas programów z innych zakątków świata - Korei, Hiszpanii, czy nawet Polski. Poważniej się zrobiło teraz - kiedy do pisarzy dołączyli aktorzy zrzeszeni w SAG-AFTRA. Po wielu miesiącach negocjacji z przedstawicielami producentów nie udało się znaleźć wspólnego języka, więc wzięli sprawy w swoje ręce.
O co chodzi w strajku aktorów?
Platformy streamingowe stają się coraz bardziej popularne, więc zaczynają więcej zarabiać, co ostatecznie nie wiąże się z większymi pensjami dla artystów - dlatego aktorzy walczą o lepszy podział zysków. Nie wszyscy aktorzy w Hollywood zarabiają miliony, a niektórzy żyją od projektu do projektu i ledwo wiążą koniec z końcem. Niska pensja i rosnące koszty życia odbijają się oczywiście na jakości wykonywanej pracy. Aktorzy zdecydowali, że zaczną walczyć o lepsze warunki zatrudnienia i postawią się wyzyskowi, który panuje w Hollywood. To jeszcze nic. Aktorzy boją się również sztucznej inteligencji i tego, jak wpłynie ona na przyszłość ich profesji. Wielkie koncerny chcą postawić na AI, które wykorzystywałoby raz nagrane twarze i głosy aktorów w późniejszych filmach. Już teraz widzimy niesamowicie dobrze zrobione deepfejki przez amatorów, a co dopiero gdy w grę wejdą grube pieniądze. Co więcej, producenci chcą skanować twarze gwiazd, statystów i je wykorzystywać w różnych produkcjach za tzw. "dniówkę". Strajk aktorów to nie tylko protesty na ulicach, ale też brak obecności na planach oraz spotkaniach promujących powstałe już tytuły. Ostatnio głośno zrobiło się o aktorach "Oppenheimera", którzy podczas londyńskiej premiery opuścili salę w ramach buntu.
Na strajku scenarzystów już ucierpiały takie produkcje jak "Gladiator 2", "Mortal Kombat 2" i serial "Dzień Szakala". To jednak dopiero początek listy, która z dnia na dzień zapewne będzie robić się coraz dłuższa. Jeżeli artyści nie dojdą do porozumienia i nie wywalczą lepszych warunków zatrudnienia, to mówi się, że aż 160 000 aktorów przestanie pracować na planach filmowych i telewizyjnych.