50 Twarzy Greya - recenzja Tomasza Raczka. Jak jeden z najbardziej znanych polskich krytyków filmowych ocenia film na podstawie powieści E.L. James? Tomasz Raczek podzielił się swą opinią na swoim oficjalnym koncie na Facebooku!
Obejrzałem 50 TWARZY GREYA. Jak należało się spodziewać, film nie jest ani wybitny, ani beznadziejny. Jest średni. Córka Melanie Griffith i Dona Johnsona, Dakota Johnson (Anastasia), daje się nie bez przyjemności uwodzić przystojnemu Jamiemu Dornanowi (Grey). Ten ostatni sceną widowiskowego obnażenia torsu wywołuje w kinie westchnienie... panów, których przyciągnęły na film ich partnerki. Jednak i jedni, i drudzy (panowie i ich partnerki) wychodząc z kina zgodnie jęczą, że film był nudny i opowiadał o BDSM w sposób, który w ogóle, ale to w ogóle nie wywołał ich zainteresowania. Nie wierzę im.
Moim zdaniem książce i filmowi 50 TWARZY GREYA uda się wprowadzić do współczesnej normy obyczajowej odmianę seksu opartą na dominacji i podporządkowaniu partnerów (z elementami sado-maso). Na tym właśnie polega przełomowość słabej literacko książki i średniego filmu.
Komentatorzy nie zauważają bowiem głównej przyczyny tego, dlaczego książka stała się bestsellerem, teraz zaś filmowi grozi, że będzie hitem. Otóż prezentacja seksu sado-maso w sztuce zawsze dotąd odbywała się z ręki mężczyzn. To oni wydawali się być nim zainteresowani. Podwaliny literackie dał oczywiście markiz de Sade, w filmie wielkie zasługi położyli Pier Paolo Pasolini ("Salo" - film pokazywany zresztą w wielu krajach tylko dla wąskiej klubowej publiczności, a w innych wręcz zakazany), czy Lars von Trier ("Nimfomanka"). To była mocna, "męska", najczęściej wyrafinowana sztuka.
Tym razem seksem sado-maso zainteresowały się kobiety: Erika Mitchell - pisarka (lat 51), Kelly Marcel - scenarzystka (lat 41) i Sam Taylor-Johnson - reżyserka (lat 47). 50 TWARZY GREYA to damski punkt widzenia na seks oparty na dominacji i podporządkowaniu. Nie jest on wyrafinowany (jak wcześniejsze "męskie" doświadczenia), nie jest elitarny, nie jest też obarczony intelektualnym uzasadnieniem. Ma za to smak kultury popularnej, łatwo zrozumiałej nawet dla odbiorców bez żadnego wykształcenia i zamiast rozważań natury etycznej, czy estetycznej wprowadza tanią, podlaną melodramatyzmem psychologię, rodem ze słabego serialu.
Dlatego właśnie ten punkt widzenia jest nudny, dlatego film jest średni, i dlatego tak przystępny, że może zdobyć wysokie miejsce w światowych rankingach. A że kobiety stały się w połowie drugiej dekady XXI wieku wiodącą siłą zachodnich społeczeństw, to ich punkt widzenia zdecyduje o tym, czy coś się przyjmie, czy nie. Moim zdaniem przyjmie się, powstanie (także u nas) więcej sklepów z akcesoriami BDSM a wychodzący dziś z kina i narzekający na to, że było nudno, panowie i panie już powinni szykować tyłki na seksowne biczowanie przez swoich partnerów i partnerki.
Źródło: oficjalne konto Tomasza Raczka
ac

i
50 Twarzy Greya - opinie. Recenzja Tomasza Raczka już w sieci. Co napisał o filmie znany krytyk?
2015-02-15
12:37
50 Twarzy Greya - opinie. Recenzja Tomasza Raczka już w sieci. Jak jeden z najbardziej znanych polskich krytyków filmowych ocenia film na podstawie powieści E.L. James?