Do których potworów lubimy wzdychać?
Źródło: Lionsgate; Warner Bros. Pictures
Młody Coriolanus Snow
Inspiracja niniejszego zestawienia i typ, o którym z założenia wiemy, że ma nie po kolei w głowie. Brak kręgosłupa moralnego połączony z faszystowskimi zapędami i twarzą anioła jest, jak widać, wybuchową mieszanką. Zmartwionych jednak uspokajam – podczas długich godzin spędzonych na przeczesywaniu ciemnej strony TikToka nie natrafiłam na ani jeden materiał, w którym poczynania Snowa byłyby aprobowane, lub choćby tolerowane. Wszyscy wiedzą, że to złoczyńca absolutny, ale urodę docenić zawsze można, prawda?
Źródło: Lionsgate
Draco Malfoy
Szkolny wróg Harry’ego Pottera, rasista, arogancki buc i… ulubieniec lwiej części widzów. Można by rzec, że Draco Malfoy chodził, by Coriolanus Snow mógł dziś biegać (zresztą nie bez kozery przyszły władca Panem porównywany jest właśnie do platynowowłosego Ślizgona). Siłą postaci Malfoya nie jest jednak wyłącznie piękna twarz Toma Feltona, ale także tragiczna historia i niejednoznaczność charakteru, która dała o sobie znać w ostatnich częściach serii. Mimo to nie dajcie się zwieść – Malfoy to wciąż postać negatywna, nie żaden bohater. Miłości widzów mu jednak odmówić nie mogę.
Źródło: Warner Bros. Pictures
Tom Marvolo Riddle
Pozostając jeszcze w rejonach Hogwartu, nie sposób nie wspomnieć o wrażeniu, jakie zrobił na odbiorcach młody dziedzic Slytherina w “Komnacie Tajemnic”. Choć wszyscy wiedzą, na jakiego potwora wyrósł ten niezwykle utalentowany uczeń, piękna buzia jego nastoletniej wersji zawróciła w głowie wielu osobom. Czy umniejsza to jego zbrodniom? W żadnym wypadku, ale stanowczo wpłynęło na bardziej empatyczne podejście widzów i widzek do Lorda Voldemorta i jego trudnej przeszłości (na ile słusznie, to niech każdy oceni we własnym zakresie).
Źródło: Warner Bros. Pictures
Anakin Skywalker/Darth Vader
Długo wahałam się, czy umieszczać tu tego jegomościa, w końcu Anakin Skywalker to postać na tyle złożona, że herezją wydaje mi się szufladkowanie go jako złoczyńcę sensu strico – Vader to już inna kwestia, ale do niego wzdycha już znacznie mniej osób. Jednak z racji tego, że Ani i Vader to poniekąd jedna i ta sama osoba, potraktowałam go w tych samych kategoriach, co młode wersje Snowa i Voldemorta. Pod tym względem jest on niemal ultimate postacią – ludzie do niego wzdychają, a jednocześnie, w pełni zasłużenie, podziwiają wielowymiarowość i tragizm star warsowego Wybrańca, co tylko dopełnia efektu. Apeluję jednak o zachowanie w pamięci wydarzeń, do których doszło jeszcze zanim Ani przeszedł na Ciemną Stronę Mocy – wioska Tuskenów nie wymordowała się przecież sama, więc proszę go nadmiernie nie gloryfikować tylko dlatego, że zagrał go pięknolicy Hayden Christensen.
Źródło: Lucasfilm
Loki
Wiem, że na obecnym etapie Lokiego należy traktować w kategorii antybohatera, ale nie oszukujmy się – fani Marvela szaleli na jego punkcie już za czasów zmasowanego ataku na Nowy Jork i innych prób udowodnienia wszystkim i sobie szczególnie, że powinien rządzić wszystkim i wszystkimi, bo… może. Częściowo odpowiadał za to oczywiście fakt, że Loki to zwyczajnie ciekawa i fascynująca postać, ale ośmielę się stwierdzić, że czynnikiem determinującym to zbiorowe uwielbienie był jednak wcielający się w niego Tom Hiddleston.
Źródło: Marvel Studios
Daemon Targaryen
Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że widzowie ochoczo kibicować będą seksualnym igraszkom wujka i bratanicy, nie uwierzyłabym. Gloryfikowanie i romantyzowanie żonobijcy i bezwzględnego zabijaki też średnio mieściło się w moim pojmowaniu świata, ale już nie takie rzeczy popkultura widziała. Tymczasem na scenę wszedł Daemon Targaryen, cały na czarno, a internet zalała fala komentarzy tzw. “Daemoniar”, dla których Książę Łotrzyk stał się wzorem cnót wszelakich i ogólnie #DaemonTargaryenDidNothingWrong. Fascynujące – i mocno niepokojące – zjawisko. Nie twierdzę oczywiście, że wszyscy fani Daemona patrzą nań przez przysłowiowe różowe okulary, ale ta grupa jest zdecydowanie mniej… wokalna.
Źródło: HBO
Aemond Targaryen
Podobny przypadek do poprzedniego, tylko z drugiej strony barykady. Książkowy Aemond Targaryen to postać nader antypatyczna, okrutna, bezduszna i zwyczajnie bezmyślna i jednowymiarowa. Jego serialowej inkarnacji dodano wszak nieco warstw i człowieczeństwa, ale nikt nawet przez chwilę nie próbował nam wmówić, że mamy tu do czynienia z porządnym i prawym człowiekiem. Tymczasem aparycja wcielającego się w niego Ewana Mitchella – i ta absolutnie przepiękna peruka – zrobiły swoje i tak oto Jednooki książę, Zabójca Krewnych, doczekał się dość imponującego w swych rozmiarach fandomu zachwyconych nim widzów i widzek.
Źródło: HBO
Damon Salvatore
Tak, wiem. Damon przeszedł na naszych oczach przemianę i stał się – względnie – w porządku kolesiem. Sęk jednak w tym, że fascynacja jego urodą i osobowością zagnieździła się w umysłach fanów i fanek już na etapie pierwszego odcinka “Pamiętników wampirów”, czyli za czasów, gdy był on jednym z głównych złoczyńców i człowiekiem, tzn. wampirem, zabijającym dla kaprysu.
Źródło: The CW
Klaus Mikaelson
Starszy brat Stefana to nie jedyny jegomość z okolic Mystic Falls, który zawrócił odbiorcom w głowach. Urok osobisty Josepha Morgana potrafił bowiem przyćmić nawet najbardziej niecne uczynki Niklausa Mikaelsona, który przecież był głównym antagonistą “Pamiętników…” (nie licząc Katherine Pierce rzecz jasna).
Źródło: The CW
Soldier Boy
Troglodyta, seksista, rasista, homofob, masowy morderca i mogłabym tak wymieniać i wymieniać. Soldier Boy, który zaszczycił nas swą obecnością w 3. sezonie “The Boys”, to wprost odrażający typ, ale… tylko wewnętrznie. Twórcy oczywiście doskonale wiedzieli, co robią, obsadzając w tej roli Jensena Acklesa – chcieli nam udowodnić, że seksualizacja złoczyńców to zmora współczesnej popkultury, bo wystarczy ładna buzia i niski tembr głosu, by odbiorcy pozostali ślepi i głusi na moralną zgniliznę danej postaci. I cel został osiągnięty, co zresztą bezpardonowo wykorzystano w spin-offie pt. “Gen V”.
Źródło: Amazon Prime Video
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...