Najgorsze seriale, które kiedyś kochaliśmy

Gdy w 2010 roku na antenie zadebiutował pierwszy odcinek "Pretty Little Liars" (w Polsce znany pod tytułem "Słodkie kłamstewka"), nastolatki na całym świecie dosłownie oszalały z zachwytu. Ten młodzieżowy serial z elementami kryminału rozbudził wyobraźnię widzów i cieszył się olbrzymią popularnością. Z sezonu na sezon jego poziom jednak spadał, a gdy patrzymy na niego dziś, widzimy jedynie... plastikowy, sztuczny i absurdalny twór serialopodobny, który nie sprawdza się nawet jako guilty pleasure.

Pozostając jeszcze w temacie teen dram, nie sposób nie wspomnieć o "Plotkarze", która niedawno doczekała się nawet nowej wersji. "Gossip Girl" to dziś klasyk swojego gatunku, jednak fundując sobie rewatch już pierwsze odcinki sprowadzają nas na ziemię. Perypetie elity Manhattanu dziś spotkałyby się z ostrą (i zasłużoną) krytyką i z pewnością nie wzbudziłyby takiego zachwytu. 

Niski poziom realizacyjny i naciągana do granic możliwości fabuła to tylko wierzchołek góry lodowej. "Plotkara" to bowiem przede wszystkim gloryfikowanie toksycznych zachować i wpajanie młodzieży negatywnych wzorców, gdzie za najlepszy przykład może posłużyć fakt, iż naczelnym amantem serialu THE CW jest Chuck Bass - narcystyczny i pozbawiony skrupułów samiec alfa, który nie tylko sprzedał własną dziewczynę za hotel, ale także dwukrotnie usiłował zgwałcić młode dziewczęta (i to w jednym odcinku!). 

Słynny serial komediowy, który zna chyba każdy. Sęk w tym, że "How I Met Your Mother" jest dziś szeroko krytykowane, przede wszystkim za postać Barneya, który przedstawicielki płci pięknej traktował (delikatnie mówiąc) bardzo przedmiotowo, a twórcy z jakiegoś powodu zakładali, że będzie to zabawne. Nie jest. 

Kultowy sitcom, który w niektórych kręgach uchodzi dziś za świętość. Problem jednak w tym, że "Świat według Bundych" cierpi na podobną przypadłość, co "How I Met Your Mother". Kobiety przedstawiane są tu bowiem jako płeć drugiej kategorii oraz jednostki absurdalnie płytkie i głupie, niejednokrotnie traktowane przy tym jak obiekty seksualne. W czasach post-Me Too taki serial nie miałby prawa powstać. 

Na deser serial, który może nie przedstawia skrajnie kontrowersyjnych treści, ale zwyczajnie... razi w oczy. "Xena: Wojownicza księżniczka" to bowiem serial, który pod względem realizacyjnym zestarzał się koszmarnie i dziś jest w zasadzie nieoglądalny,