Aktorka, która zachwyciła cały świat swoimi kreacjami Margaery Tyrell w "Grze o tron" i Anny Boleyn w "Tudorach" w Marvelu pojawiła się na... kilka sekund. Owszem, była to postać zapadająca w pamięć (w końcu odgrywana przez nią bohaterka była pierwszą kobietą, z którą całował się Steve Rogers), jednak to działa na niekorzyść samej aktorki. Jak wiemy, włodarze Marvel Studios potrafią przymknąć czasem oko i pozwolić, by aktorzy grający epizody pojawili się później w innych, większych rolach. Tutaj ta szansa została zaprzepaszczona, a szkoda, bo Natalie Dormer doskonale sprawdziłaby się w klimatach superhero. Co więcej, wielu fanów Marvela po dziś dzień uważa, że to ona byłaby idealną kandydatką do roli Kapitan Marvel. Na to jednak już za późno.